Pierwsze
zdanie: Nie mogę zachęcać czytelników Orędzi i kandydatów na
członków Stowarzyszenia do przeczytanie tej książki. Co zwykle
dodatkowo wiąże się z zakupem. Niecałe 32 złotych w empiku
obecnie ( za około 430 stron), czyli styczeń 2020. Zatem niedużo,
ale jednak wydatek. Jeśli dla kogoś nie ma znaczenia 30 złotych
niech kupi, jeśli traktuje to jako pewną inwestycję może sobie
darować. Nie odradzam też jednak zdecydowanie zakupu. Jeśli kimś
powoduje ciekawość niech czyta.
Gdy
idzie o szyfrowanie poczty, używanie anonimowej sieci TOR ( to skrót,
nie ma nic wspólnego z naszym słowem tor) używanie komunikatora
signal, to jest to wspominane, ale ogólnie. Więcej trochę miejsca
poświęcone jest kryptografii, ale też trudno tu o porady
praktyczne.
Kryptografia
czyli zaszyfrowywanie rzeczy w komputerze czy smartfonie i tego co
przesyłamy i bezpieczne posiadanie klucza do szyfru przedstawiana
jest jako panaceum na inwigilację i chyba tak to wygląda i nie ma
nic lepszego.
Mówi
także o jedynym rozsądnym sposobie całkowitego usuwania plików
czyli nadpisywaniu go.
Istotne
jest też używanie otwartego oprogramowania.
Jedna
firma od ochrony komputera online chciała mi wtryniać taki program
niedawno za opłatą comiesięczną a na przykład z 10 może lat
temu miałem go za darmo na płycie z programami dołączonymi do
czasopisma komputerowego- algorytm Guttmann bodaj.
Ja
te rzeczy traktuję trochę jako zabawę i nie odczuwam potrzeby
szyfrowania i anonimowej sieci, ale ja to ja. Nie dotyczy to w takim
samym stopniu czytelników tych Orędzi i w ogóle jakichkolwiek
użytkowników Internetu poszukujących prawdy.
Inna
sprawa jest jednak ze Stowarzyszeniem Smoleńskim.
Snowden
przy okazji kontaktów z dziennikarzami, z którymi kontaktował się
co do wykradzionych informacji, pisze iż w 2012 roku miał problem z
przekonaniem ich do poczty szyfrowanej i musiał im w tym celu
wysyłać instrukcje.
Trochę
to dziwne, w tym samym czasie część uczestników obywatelskiego
śledztwa smoleńskiego inscenizacji smoleńskiej posługiwała się
pocztą szyfrowaną (oprócz swoich zwykłych poczt): hushmail.
I nie trzeba było do tego instrukcji. Interfejs był po angielsku,
ale nawet jak ktoś nie znał czy miał słabe podstawy to można
było bez problemu założyć korzystając z pomocy tłumacza
internetowego. Więc nie rozumiem tych problemów amerykańskich
dziennikarzy, którzy tu operowali w swoim własnym języku. Jakiś
czas potem poczta ta, hushmail miała
stać się niewiarygodna gdyż Amerykanie mieli zmusić
kanadyjską firmę tworzącą tę pocztę do udostępniania danych
ich służbom.
Istotne
rzeczy są właściwie dopiero w trzeciej, ostatniej części
książki. Ale jak mówię – rewelacji tu nie ma. Tego typu książki
zawsze są w jakimś stopniu przydatne, ale właśnie w różnym
stopniu.
Istotna
tutaj jest wiarygodność takiego szpiega – demaskatora. Istotne to
czy mówi prawdę. On od początku
nie wzbudzał mojego zaufania
i z taką świadomością będąc w innej sprawie
blisko sieciowej księgarni poszedłem
ją kupić.
Z
książki dowiemy się iż sprawdzał w archiwach CIA i rzeczywiście
wylądowali na księżycu a chemtrails to bzdury. Uff.. No więc
wiarygodność wzrasta do kwadratu.
Mógł
przynajmniej na ten temat nic nie mówić jeśli jego dil z Rosją
był taki by nie mówić tu prawdy.
Mamy
i antypolonicum. Książka w Polsce była reklamowana i to dość
mocno. Pamiętam jak wjeżdżałem do Krakowa pociągiem, niedługo
przed dworcem głównym był na ścianie budynku potężny baner
gdzie i jak i na okładce prezentowała się na całą powierzchnię
twarz.
W
książce jest wzmianka o Polsce. Polska jest tutaj przedstawiona
gorzej niż jakikolwiek kraj wspomniany w książce, włącznie z
Rosją. Ściśle jest przedstawiona źle jako jedyny wymieniony kraj.
Chodzi
o to, że Snowden który ( prawdziwie czy rzekomo) miał po
przesiadce w Rosji lecieć do Ekwadoru nie
miał ochoty lecieć nad Polską bo Polska od lat robiła wszystko co
Amerykanie chcą i dodatkowo miała się się zgodzić na
przetrzymywanie w tajnych więzieniach w Polsce i torturowanie
podejrzanych o terroryzm islamistów. W przypadku Niemiec też w
krótkiej wzmiance raczej mogą nawet wzbudzać sympatię przez to iż
wspomniane jest ( raczej przypomniane opinii publicznej, bo to żadna
rewelacja) że przez Amerykanów podsłuchiwana była Angela Merkel
przez swój smartfon. Ale co istotne w porównaniu z Polską jest
tylko wspomniane iż Niemcy świadczyli w tym czasie Amerykanom różne
usługi, których Ci nie chcieli czy nie mogli wykonywać sami.
Tylko tyle i ogólnie. Natomiast w naszym przypadku „usługi”
zostały napiętnowane. Przypadek? Po kilku latach akurat na fali
nowych ataków na Polskę cały świat sobie przypomniał jacy to
wredni byliśmy w sprawie tajnych więzień CIA i oczywiście
bardziej wredni i winni od samej CIA i Amerykanów.
O
książce było dosyć głośno w Polsce, ale rzecz jasna nigdzie
się z nie spotkałem w odpryskach, które do mnie docierały, że
Polska jako jedyny kraj jest tu pokazana jak kraj zły, inaczej,
najgorzej ze wszystkich krajów wzmiankowanych w ogóle, ale ściśle
zły bo z innych krajów żaden nie jest pokazany w złym świetle.
Pokazanie
Polski wpisuje się w narrację żydowską a wcześniej i rosyjską (
przykładowo epizodyczne przedstawienie Polaków w „ Zbrodni i
karze” Dostojewskiego), który miał zresztą mawiać : „ Żyd i
Polak zgubi Rosję”. Oczywiście „Polak „ to Dzierżyński,
który rzekomo miał być autentycznym polskim potomkiem ziemiańskim
ze starej szlachty a tak naprawdę byli to rosyjscy żydzi, którzy
po upadku powstania styczniowego przejęli i majątek i nazwisko.
Nawet źródła zachodnie podawały jego prawdziwe nazwisko – bodaj
Korin, albo coś w
tym rodzaju, nie pamiętam dobrze.
Pogardę
dla Polaków przedstwiają zatem przedstawiciele innych cywilizacji :
cywilizacji żydowskiej, cywilizacji turańskiej – Rosjanie i
Ukraińcy , i cywilizacji bizantyjskiej – Niemcy. Jest ona do
siebie podobna i polega mi. in. na tym , że im bardziej jest Polska
opluwana i dyskredytowana na arenie międzynarodowej tym bardziej
należy korzystać z okazji i to robić. Inaczej też im
jest słabsza i gnębiona tym bardziej należy tę pogardę okazywać
vide Niemcy w czasie okupacji „ polskie świnie”, „polscy
bandyci” nie mówiąc o bestialstwie.
Ukraińska
bezczelność na przykład związana z pikietą banderowców w
Krakowie w lecie ubiegłego roku czy innymi rzeczami bierze się
stąd, że w Krakowie była główna siedziba Bandery, powstanie
jakby ruchu banderowskiego przy akceptacji Niemców. Ogólnie
Ukraińcy w Krakowie byli lepiej traktowani wtedy niż Polacy. I oni
nie mogą powiedzie o tym wprost, ale pamiętają o tym. I w swojej
chorej bezczelności, takiej dla nas schizofrenicznej turańskości,
traktują Kraków przez to niejako jako swój. I ponieważ podwaliny
państwa ukraińskiego były tu zakładane to jest ważne i to jest
ważniejsze niż Kraków jako polskie miasto królewskie, jako polska
tradycja itd.
Tak,
że jest to rodzaj ordynarnego chamstwa, choć ukrywanego, ale
będącego w duszach, które jest podobne do sowieckiego a także
innym trochę odbiciu do dwóch wymienianych cywilizacji.
I
jedyna właściwa reakcja i zrozumiała dla nich po której nabraliby
szacunku to jest pogonienie batogami.
Wracając
do książki Snowdena.
Nie
mamy polskiej inteligencji która zachowuje się narodowo.
Powszechnie polska studentka czy student ( jeszcze bardziej studentka
niestety) czytając tę książkę nie zobaczy problemu, iż
przypadkiem czy nie, Polska jest w niej przedstawiona jako jedyny zły
kraj.
Snowden
ma ewidentnie żydowską aparycję. Rozwodzi się szeroko nad
korzeniami rodziny swojej matki, która miała przybyć do Ameryki
blisko 500 lat temu, wspomina już skromniej o korzeniach ojca, ale
ani słowem nie wspomina o żydowskim pochodzeniu.
Na
znanym zdjęciu na okładce nie widzimy szczerości, ale lekko
ironiczny uśmiech i słabo ukrywane albo celowo pokazane szelmostwo
w oczach. Myślę, że jedno i drugie jest celowo pokazane łącznie
z maskującymi oczkami jak guziki bez wyrazu, które możemy spotkać
na przykład u Tuska czy innych ludzi tego pokroju.
I
w książce pojawiają się nazwiska pod koniec zwłaszcza różnych
wolnościowców przeciwnych inwigilacji gdzie a jakże nie mogło
zabraknąć nazwisk żydowskich z zachodu.
Myślę,
że jego twarz jest tak celowo eksponowana jako mająca rysy
żydowskie, jak to się mówi semickie aby w ten sposób pokazywać
nie wprost ale podprogowo, oto żyd, ale niesie wam wolność,
walczy o wolność, szlachetny człowiek, który w imię ideałów
poświęcił wszystko.
W
przypadku Juliana Assange`a nie jest i nie była tak eksponowana.
W
tym właśnie czasie zaczęły się filmy fabularne w Hollywood które
pokazują żydów jako pionierów, jako z jednej strony zwykłych
ludzi, ale zaradnych, takich Robinsonów Crusoe dzisiejszych czasów.
Chodzi o żydów w tych filmach którzy żydowskość pokazują tylko
przez nazwisko i fizys, zwykle nie ma tam odniesień do religijności.
Vide film o turyście studencie ( żydowskie nazwisko i uroda
- oczywiście typ zasymilowany) który utknął w szczelinie w górach).
Pomyślałem
wtedy, że jak nakręcą nową wersję Robinsona Crusoe to będzie
to ktoś kto właśnie będzie zasymilowanym żydem albo przynajmniej
amerykański aktor będzie miał żydowskie nazwisko i fizys
oczywiście w typie nowoczesnym i zasymilowanym.
W
przypadku WTC w książce oczywiście nie ma mowy iż to celowe
działanie amerykańskich służb nie mówiąc o masonerii która
nigdzie nie jest wspominana.
No
więc taki to jest wolnościowiec jak niedawny ekspert z
USA, którego zapraszał były
minister obrony narodowej, gdy PiS był w opozycji, specjalista
od WTC gdzie oczywiście Arabowie w samolotach uderzyli w wieże i
spadli na pentagon. O tym nie jest wspomniane wprost ,ale z tego co
wynika iż uważa Snowden oczywiste jest, że to Arabowie uderzyli w
samolotach w te miejsca.
Problem
z którym walczył i walczy to tylko zbyt duża inwigilacja jaka się
zrodziła z początkowo właściwych pobudek po zaatakowaniu Ameryki.
Podsumowując
jeszcze raz: jak ktoś chce niech przeczyta, książka nie jest
bezwartościowa, ale i też nie jest wartościowa. Nie wiemy też jak
to rzeczywiście jest z opisywaną przez niego historią. Sytuacja
jest podobna tutaj do Suworowa byłego szpiega GRU, który też pisze
książki z których niewątpliwie można się czegoś dowiedzieć,
ale są wątpliwości czy jego ucieczka nie była sfingowana a
przynajmniej pokazane jest, że w jego historii, którą sam
przedstawia, pewne rzeczy nie grają.
Podobnie
może być ze Snowdenem. Od takich ludzi gdy głos zabierają
publicznie czy to przez wypowiedź czy przez książki można się
czegoś dowiedzieć, ale właśnie.
Suworow
mówi o zamachu w przypadku Smoleńska, ale to wszystko na co go
stać. Nie ma mowy o maskirowce, który to termin chętnie stosuje w
swoich książkach.
Taka
to przywara ludzi służb, choćby i na przymusowej emeryturze jak
major Budzyński współpracujący z W. Sumlińskim, który pytany o
Smoleńsk powie tylko iż wedle tego co rozmawiał, co są jego
koledzy przekonani - raczej to zamach. No tak tylko w powszechnym
odbiorze to oznacza iż wszyscy wsiedli do jednego samolotu i zamach
nastąpił przy Smoleńsku. A to jest kłamstwo. I cóż nam daje ta
prawda?
Choć
nie zawsze tak jest. Był niedawno taki emerytowany, ale młody
jeszcze przed 50 - tką oficer FBI. Wskazał on ( w USA oczywiście)
chyba dwa lotniska z których wylatują nieoznakowane samoloty wojskowe
rozpylające chemtrails. Niedługo po tym dostał raka i pożył może
z pół roku.
Krzysztof Michałowski
Krzysztof Michałowski