Matka Boska Ostrobramska

Matka Boska Ostrobramska

Wedle słów Pana Jezusa Benedykt XVI nie był wiernym wikarym Chrystusa i służył dwóm panom - komentarz


Jak powiedział Pan Jezus w tym przekazie: „Prawda jest najważniejsza. A służy ona oczyszczeniu i rozumieniu”. Prawda, przez duże „P” to jak wiemy Chrystus, a wszelka prawda już przez małe „p” też od Boga pochodzi.
A co będzie oznaczać, że ta informacja o Benedykcie XVI służy oczyszczeniu i rozumieniu ( a może nie tylko o Benedykcie, ale przecież o naszych „świętych” będących podwalinami chrześcijaństwa w Polsce Wojciechu i Stanisławie). Jak to dokładnie rozumieć będziemy wiedzieć zapewne więcej przez wgłębienie się w to i rozważanie i przez to też co nam czas pokaże. Ja to rozumiem intuicyjnie, ale wytłumaczyć to trudniej zwłaszcza możliwie krótko.

Muszę tutaj przypomnieć iż Pan Jezus nie daje niczego w tych przekazach co jest zaskakujące a niektórzy powiedzieliby „kontrowersyjne” o czym nie ma informacji, a nawet można powiedzieć co nie jest udokumentowane:  Tak jest z informacjami o Smoleńsku w wersji inscenizacji na Siewierny, co potwierdził Pan Jezus , tak jest z niebocentryzmem (teocentryzmem), który jest opisany i udokumentowany na ile to można zrobić, bo na przykład żaden uczciwy badacz nie ma możliwości przekroczenia 100 kilometrów wzwyż opisania tego i udokumentowania co  się dzieje gdy przekracza się biblijny firmament, tzw. linię Karmana.  I wszystko to może czytelnik Orędzi zrobić nie wychodząc z domu. Podobnie jest z Benedyktem XVI. Są materiały. Oczywiście, trzeba to przesiewać przez sito, porównywać, ale coś co się opiera na wypowiedziach i ustnych i pisemnych takiej czy innej osoby łatwo zweryfikować.

Słowa Pana Jezusa są tutaj jasne. Jeśli powiedział, potwierdził iż Benedykt XVI służył dwóm panom tak jak Franciszek to znaczy, że na takiej samej zasadzie. Czyli nie może tu chodzić o nic innego jak o masonerię, załóżmy że poprzez masonerię kościelną. Ale tego nie było widać, bo Franciszek robi to jawnie.
Zresztą stopnie zaangażowania i chęci służenia złu mogą być różne.
Otrzymałem potwierdzenie poprzez kapłana, z Nieba, iż Benedykt XVI poszedł na współpracę z masonerią i było to świadome. J tu nie wydaję osądu. Pan Jezus też nie wypowiedział się przecież o Benedykcie w taki sposób jak o Franciszku, że jeśli dalej miałby iść tą drogą to lepiej mu się nie narodzić.
Nie wiemy dlaczego tak zrobił Benedykt XVI i kiedy. Być może dla kariery. Masoni już dawno zapowiadali, że będą sadzać na tronie Piotrowym swoich ludzi. Wiemy, że masoni kościelni jeśli nie kierowali wprost Soborem to mieli nań bardzo duży wpływ. Przed soborem włoscy biskupi masowo wstępowali do masonerii i nie tylko biskupi. Jak to możliwe, a jednak. Czy można kochać Chrystusa a zarazem służyć diabłu?  Każdy kto czytał „Poemat Boga Człowieka” Valtorty wie, jak to dokładniej wyglądało z Judaszem.
Ja tego nie mogłem zrozumieć, na przykład biskupa, który wstępuje do masonerii, ale wie, że skazuje się na potępienie. Teraz bardziej rozumiem, ale zostawimy to. Pamiętajmy na przykład, że prymas Polski przed rozbiorami (co pokazuje Krajski w swojej książce „Masoneria Polska 2012”) był masonem i przyczynił się do rozbiorów Polski.

Jednakże w przypadku Benedykta XVI są nie tylko informacje, ale genealogia pokazana przodek po przodku od XVI wieku z żydowskiej rodziny Tauber ( nazwisko ma być od regionu Bawarii), którzy mieli w wyniku prześladowań przejść na katolicyzm a potem wyjechać do Czech i potem znowu być judaistami i znowu przejść na katolicyzm bliżej już naszych czasów. Nikt na razie jej nie zaprzeczył.

Nie wiemy w jakim stopniu Kościół hierarchiczny jest zinfiltrowany przez masonerię, wygląda na to, że był w większym niż myśleliśmy. Pan Jezus o tym zapewne nie mówił twardo w przekazach bo to byłoby wylanie dziecka z kapielą i wielu odeszłoby od Kościoła, a przecież nadal jest w nim prawdziwy Chrystus i prawdziwa Najświętsza Ofiara.

To, że Jan Paweł II był ostatnim prawdziwym papieżem ( choć wydawało się, że Benedykt XVI jest też taki) powinno nas raczej cieszyć i możemy na to wszystko spojrzeć z nowej perspektywy.
Słowa z Pisma „ Aż odejdzie ten co go powstrzymuje” w takim wypadku mogą tyczyć się także, a może nawet przede wszystkim Jana Pawła II.  Jak wiemy Jan Paweł II do ostatniej chwili powstrzymywał koniec swego pontyfikatu. Masoneria bardzo chciała przyśpieszyć a papież uwierał. Chcę przez to powiedzieć, że do końca nie chciał przejść na „emeryturę” na co były duże naciski. Wydaje się, że wiedział co się będzie działo i prawdopodobnie wiedział kim jest Ratzinger. Sprytnie nas zmanipulowano, że Ratzinger konserwatywny, że mniej nowinkarski nawet niż JP II. No tak masoneria jest bardzo konserwatywna, obeliski z dawnego Egiptu, pamiętajmy, że na placu św. Piotra w jego centrum, i inne sprawy, stare kulty, Hiram, Boaz Jakin rozumiane przez nich to wszystko po swojemu, oko Horusa i tak dalej.
Zwróćmy uwagę, że u wszystkich tych trzech papieży (jeśli prawda to o Ratzingerze)  mamy krew żydowską. U Franciszka tego nie trzeba nawet dociekać, to widać.
Ale o co chodzi, chodzi o synagogę szatana. Myślę, że masoneria czy też wszystkie tego typu siły ( bo na przykład obwiano się, że agentura rosyjska zinfiltruje Sobór Waticanum II) chciała ludzi którzy pochodzą choć częściowo, czy cąłkowicie genetycznie z Synagogi Szatana licząc, że tych ludzi będzie łatwiej pozyskać, kierować nimi itd. Pamiętamy, że był papież niedawno przecież, który był tylko 33 bodaj dni i jak są informacje ( wydają się prawdopodobne, czy tak dokładnie było nie wiem), że został otruty, czy też dokładniej zabity poprzez podmianę tabletek w swojej chorobie. Miało być tak, że dostał tabletki fałszywe czyli bez składników, choć bez trucizny. Ale to wystarczyło.
Więc bardzo prawdopodobne, że niezależny papież, tradycyjny, ortodoksyjny i Boży zostałby bardzo szybko usunięty z tego świata.
Wojtyłę wybrano papieżem wiedząc przecież iż był aktywnym członkiem Soboru, nie sprzeciwiał się chyba tym trendom, uważano go za liberała w kościele. A ja myślę, widząc to wszystko i sprawę Benedykta tak jak to przedstawił Pan Jezus,  że istotne tu było pochodzenie Karola Wojtyły po matce pochodzącej z chazarskich przechrztów. Pan Jezus w tych przekazach potwierdził to pochodzenie, zresztą zrugał mnie iż mimo, że zapewniał, że był wiernym wikarym i wcześniej jego wiernym synem to ja miałem dalej wątpliwości. Pan Jezus przyznał też iż Jan Paweł II wiedział o tym pochodzeniu i wstydził się go. Myślę, że to chcieli wykorzystać wrogowie Kościoła i człowieka, ale tu się zawiedli. I jak wiemy bardzo szybko był zamach. Wiedzieliśmy i wielkiej krzepie i sprawności Karola Wojtyły, gdyby nie zamach to bardzo możliwe, że dożyłby w sprawności i stu lat i wszystko by się przesunęło w czasie.

Więc tak to wygląda i tak jest przecież, że ktoś kto już był człowiekiem masonerii ustąpił miejsca Franciszkowi już jawnemu wrogowi Kościoła. I teraz na ustąpienie to będziemy patrzeć inaczej. Być może nie radykalnie inaczej, bo sprawa może być skomplikowana, ale inaczej. Zresztą są jeszcze inne informacje  dotyczące Benedykta XVI i tego, że nie może opuszczać Watykanu i kilku miejsc w Rzymie, które są eksterytorialne.  Te zarzuty, choć może nieprawdziwe, dotyczące sprawy uczestnictwa w tajnych, ale związanych ze śmiercią spotkaniach satanistycznych, każą nam inaczej spojrzeć gdy wiemy u służeniu dwóm panom, Bogu i masonerii, Bogu i szatanowi.



Operacje fałszywej flagi w Polsce


Operacje fałszywej flagi w Polsce



Gdy idzie o operacje fałszywej flagi sytuacja Polski wygląda inaczej niż w Krajach Zachodu. Najbardziej spektakularnym krajem operacji fałszywej flagi w ostatnich latach jest Francja: Charlie Hebdo, teatr w Paryżu, Nicea.

Najbardziej znaną i opisaną operacją fałszywej flagi jest ta z 11 września 2001 czyli atak na World Trade Center.
Gdy były przeprowadzane sondaże aż 50 procent Meksykanów i 50 procent Chińczyków uważało, że jest to operacja fałszywej flagi, czyli, że odpowiedzialna za atak są Stany Zjednoczone inaczej mówiąc, wedle popularnego dzisiaj zwrotu są tego autorem.  U Niemców do 30 roku życia ten procent wynosił 30 procent. A u starszych raptownie malał.
Zostało to rozpropagowane celowo jako spektakl medialny wedle oczekiwań okultystycznych, masońskich i miało to rozpropagowanie konkretne cele.
"9/11 Rytuał- MISTYCZNY WRZESIEŃ. Napisy PL"

https://www.youtube.com/watch?v=_IL7y6pXz0M&t=486s
(wyszukiwarka uporczywie nie pokazuje oryginału zrealizowanego przez AccuraJJ)

W każdym razie i WTC jak i wymienione operacje fałszywej flagi we Francji, jak i inne, opierają się na jednym schemacie: Oto zaatakowali nas islamscy terroryści. Wzbudza to zawsze współczucie, solidarność i mniejszą lub większą zgodę  nieświadomej części społeczeństw na zwiększoną inwigilację i ograniczenia, a także przepychanie innych ustaw promujących na przykład jedną walutę, „jednoczenie się” w ramach państwa światowego itd. A  o żadnych winach narodu, czy państwa nie ma tu mowy.

Polska jest na tym tle wyjątkiem, nie wyjątkiem gdy idzie o same fałszywe flagi lecz o ich formę. Fałszywe flagi by oprzeć się na USA i Francji, jak już napisane wyżej nie są wymierzone formalnie przeciw tym krajom. Nie sugerują ich bylejakości, dziadostwa, nienawiści, agresji społeczeństwa, czy sięgając do modnych haseł: ksenofobii, rasizmu. Owszem są wymierzone w społeczeństwo danego kraju, to oczywiste, ale nie postponują w swej formie ani tego kraju, ani narodu. Ba, coś co jest działaniem  masonerii poprzez służby,  wychodzi na korzyść tym krajom w świetle opinii międzynarodowej, bo oczywiście sytuacja nie jest przedstawiona w ten sposób iż odpowiedzialne za to jest państwo, tylko wina zwalana jest na, biorących ze sobą zawsze paszporty na akcję,, islamskich terrorystów. A o żadnych winach narodu i państwa się nie wspomina.


Inaczej było w wyjątkowej operacji fałszywej flagi dokonanej na państwie i narodzie polskim czyli inscenizacji katastrofy samolotu w Smoleńsku w dniu 10 kwietnia 2010.

Była wyjątkowa, bo śmierć przywódców, dowództwa i innych osób zajmujących najważniejsze stanowiska w państwie,  jednego dnia ani nawet podczas całej wojny nie zdarzyła się nigdy od czasów starożytnych. Tak samo jak wcześniejsza o 70 lat śmierć elity polskiej w Katyniu nie zdarzyła się również żadnemu państwu, a nie była to tylko śmierć zawodowych oficerów dlatego, że połowa z nich to nie byli żadni oficerowie zawodowi, żadni żołnierze, tylko zmobilizowani cywile, zwykle ludzie nauki, często wybitni, którzy na czas wojny stali się oficerami z racji swojego wykształcenia.

Inaczej było w przypadku Smoleńska też ze względu na formę i to nas najbardziej tu interesuje. Oto nie zwalono winy za tragedię 10 kwietnia na bliżej niekreślonych terrorystów, czy na określonych nawet rzekomych islamskich z konkretnej formacji, tylko na państwo polskie, na cechy Polaków, na bylejakość państwa polskiego, na głupotę Polaków, rządu itd.

Wszystko to zresztą było oparte na emocjach skierowanych do społeczeństw i opiniotwórczych środowisk, bo żadnej z tych rzeczy nigdy nie rozwijano i nie analizowano tak jak tego się  nie robi się w innych operacjach fałszywej flagi. Więc nigdy tego nie rozwijano i nie analizowane dokładnie „naszych win”  tylko było to na zasadzie, są tacy a tacy, zrobili tak a tak, i to takie żałosne, że nie ma o czym więcej mówić. Traktując Polaków nie jak część społeczeństwa zachodniego tylko jak półdziki lud, który czasami mimo pewnego ucywilizowania zachowuje się nieodpowiednio i cóż zrobić, nie będziemy wchodzić w szczegóły dlaczego Buszmen zachowuje się tak i tak, czy Irokez, tylko mają takie zwyczaje i nie są z naszej ligi, niech też nie domagają się współczucia i bycia jednymi z nas.
Czyli jak wiemy w świat poszedł przekaz, że to nieodpowiednia brawura polskich pilotów plus naciski pijanego generała.  A dla rządu, dla ludzi z rządu, dla ich prywatnych interesów, było to najlepsze rozwiązanie.

Podsumowując : We Francji, w USA rząd ukrywał prawdę, ale w świetle opinii międzynarodowej to ukrywanie prawdy postawiło po ich stronie opinię międzynarodową ( oczywiście z poprawką na rosnącą wiedzę o operacjach fałszywej flagi, ale ta przecież nie jest oficjalnie uznawana ni przez parlamenty, ni przez rządy ni przez media czyli jest niszowa, choćby stało za nią setki tysięcy ludzi).

W Polsce rząd, ale i opozycja i same rodziny ofiar ukrywały prawdę, ale to ukrywanie prawdy postawiło Polskę w złym świetle w oczach opinii międzynarodowej.
Nie dano nam nawet, jak widzimy, zamiast prawdy, honorowego wyjścia z sytuacji ataku na samolot, choćby poprzez tę osławioną bombę na pokładzie.
Trzeba dodać, że w przypadku Ameryki to nie tylko opinia międzynarodowa, ale i profity z powodu agresji USA na kolejne państwa usprawiedliwiane atakiem terrorystów na WTC, ale przecież nie tylko, bo na Pentagon, czyli na serce państwa.
U nas był atak na serce państwa poprzez elitę przywódczą i reprezentującą państwo, ale nie mieliśmy nie tylko że diabelskich profitów z powodu kłamstwa, ale lekceważenie przez opinię międzynarodową.

Oczywiście mówiono i pokazywano Smoleńsk na świecie bo nie można było tak wyjątkowej rzeczy pomijać i nie pokazywać. Natomiast było to możliwie krótko i nie było tego wbrew pozorom wiele zwłaszcza na tle inscenizacji gdańskiej – fałszywej śmierci P. Adamowicza. Ale o tym na końcu.

Zacząłem od Smoleńska, dla pewnego porządku, ale tutaj wspomnę krótko o czymś co poprzedzało operację smoleńską, co miało miejsce dwa lata wcześniej. Tak zwana katastrofa pod Mirosławcem. Było to mało opracowane przez osoby biorące udział w niezależnym śledztwie ( i upubliczniane) jednak  jak wszystko na to wskazuje nie była to ani katastrofa ani zamach na samolot tylko inscenizacja katastrofy, czyli że dowódcy lotnictwa nie mieli zamiaru wsiąść do jednego samolotu. Była to na pewno próba generalna przed Smoleńskiem. Poszła bez przeszkód poza dociekającym bratem jednego z zabitych i profesorem Grocholewskim ją badającym, swoją drogą rodzonym bratem kardynała Grocholewskiego.  Brat oficera któremu wprost grożono został zmuszony zdaje się do wycofania a profesor Grocholewski zmarł nagle. Jego śmierć miała przykrywkę bowiem miał mieć raka, ale przed sobą dwa lata życia. Umarł jednak nagle zaraz po tym gdy zażądał oryginałów czarnych skrzynek, bo pracował na kopiach i coś mu tu nie grało. Kardynał Grocholewski nie wnosił publicznych zastrzeżeń do tej sytuacji..

Związana ze Smoleńskiem, ale będąca też wcześniej bo w 2004 roku miała miejsce inna sytuacja, najprawdopodobniej też operacja fałszywej flagi: Ślub Joanny Racewicz z Pawłem Janeczkiem. Ani wtedy ani po kwietniu 2010 nie pojawiły się żadne zdjęcia ni z wesela, ni ze ślubu czy to kościelnego czy cywilnego ( nie dociekam który miał być). A wedle relacji Racewicz  były tam różne tuzy. Miało tam być mnóstwo znanych osób. I takich zdjęć nie znaleziono, przynajmniej do 2014 roku. Może coś później wykreowano, lecz niekoniecznie.

Gdy piszący ten materiał po założeniu nowego blogu zwrócił się do Joanny Racewicz o udostępnienie zdjęć ze ślubu i z wesela, bynajmniej nie zarzucając niecnych rzeczy tylko stawiając sprawę w kontekście wspominania, ten nowo założony blog na salonie 24 został ukryty.

Druga niebywała mistyfikacja, trudno tu nawet mówić wprost o operacji fałszywej flagi, czy inscenizacji. Do tego  przypadku powinien być chyba ukuty osobny termin. I to jeszcze trudniej zrozumieć Polakom i nie tylko Polakom niż Smoleńsk, czy inscenizację gdańską. Dlatego, że w przypadku 10.04.2010 widzimy konkretne motywy, w przypadku Gdańska też, widzimy je też w przypadku rzekomej śmierci Kulczyka. Nie widzimy w tych wymiarach w przypadku Jadwigi Kaczyńskiej.

Dziesiątego, bądź jedenastego kwietnia wieczorem podano iż zmarła Jadwiga Kaczyńska matka śp. prezydenta i Jarosława Kaczyńskiego.  Pojawiła się ta lakoniczna informacja w telewizji publicznej i piszący ten artykuł ją wtedy oglądał i słyszał. Następnego dnia wycofano się z tego i nie wyjaśniono przyczyn tego wycofania się. Jednakże nie wycofała się Gazeta Wyborcza i na swojej internetowej stronie przez blisko trzy lata utrzymywała informację iż Jadwiga Kaczyńska zmarła 11 kwietnia 2010.  Nikt  zaś z prawicy słusznie w różnych sprawach odsądzających to pismo od czci i wiary w tej sprawie nie protestował, także gdy otrzymywali informacje na ten temat.  Ów nekrolog utrzymywany był do 17 stycznia 2013, daty oficjalnej śmierci J. Kaczyńskiej, w dzień judaizmu i przez pewien czas zgodnie figurował obok nowej daty śmierci.

Pierwsza informacja o śmierci Jadwigi Kaczyńskiej pojawiła się w marcu 2010 i należy przypuszczać, że ta data jest prawdziwa. Z tego powodu, oficjalnie nagłego pogorszenia stanu zdrowia mamy miał przerwać wizytę na Litwie Lech Kaczyński.

Nie ma żadnych wiarygodnych dowodów na życie Jadwigi Kaczyńskiej po 10 kwietnia 2010 a nawet i wcześniej włącznie z rzekomym spotkaniem przy jej łóżku szpitalnym dwóch synów w piątek 9 kwietnia, gdzie oficjalnym świadkiem miał być tylko lekarz, który zginął w „katastrofie samolotu”. Potem mamy sfałszowane zdjęcia, zdjęcia niewyraźne na których nie można nikogo rozpoznać, albo i osoba wynoszona tylnym wyjściem mimo niewyraźnego zdjęcia wydająca się wyraźnie młodsza.  Opowieści ciągnięte przez „Fakt” „Superexpres” i „Galę”  i nie tylko. Zawsze stare zdjęcia. Rzekome rozmowy z chorą. Nigdzie audio ani video tym bardziej. Jedyne video to sygnowane przez A. Gargas z „Gazety Polskiej”. Które miało exif z roku 2000 na którym przedstawiono sobowtóra J. Kaczyńskiej bardzo nieudanego, bez zębów i w zupełnie innym stylu niż J.K . Biedny sweterek, wisiorek bez gustu itd. bo co by mówić o Jadwidze Kaczyńskiej to miała jednak pewien styl i klasę w ubiorze. Mieszkanie też biedniejsze i nie w stylu mieszkania J. Kaczyńskiej. Książki na półce, wszystkie nowe itd. bardzo możliwe, że będące w części makietą w tym filmiku.

Aż po kuriozalną opowieść jednej z gazet iż w bodaj urodziny do ośmioosobowej Sali w której miała przebywać wchodzili kolejni borowcy z przysmakami, daniami w misach i prezentami dla J.K. prezentując się jak kelnerzy w luksusowej restauracji, którzy paradują przed gościem prezentując mu dania, które ma degustować. Oczywiście nie mamy żadnej osoby, która by się pochwaliła iż była  na sali z Jadwigą Kaczyńską i pisząc to aż się boję pisać, aby pod wpływem tego materiału nie znalazł się świadek bo tak już bywało.

To, że Jadwiga Kaczyńska miała przebywać w ośmioosobowej sali ( oczywiście cały czas chodzi o szpital wojskowy na Szaserów) możemy włożyć między przykre bajki.

Z elementów charakteryzujących tę „operację”? dans makabr i satanistycznego oszustwa na narodzie polskim mamy i śmiech prowadzącej Panoramę Kedaj Smoktunowicz w dniu 17 stycznia 2013 po przeczytaniu o zgonie J. Kaczyńskiej aż do położenia się na pulpit. Brak na to reakcji poza późniejszą samej prowadzącej gdzie miało przez najbliższe dni bardzo poważną minę zwłaszcza wspominając  o J. Kaczyńskiej. Widać musiała zostać nieźle obsztorcowana za tę wpadkę.

Mamy wreszcie i opisane w „Nesweeku” sytuację gdzie ochroniarze Kaczyńskiego pilnie przeganiają ludzi spod domu na Żoliborzu, którzy chcą zajrzeć w okna. Jadwigi Kaczyńskiej zaś nikt z postronnych nigdy na spacerze nie widział chociaż oficjalnie doktor z Szaserów zalecał dla niej częste spacery.

Jak widzimy brali w tym udział nie tylko sprzyjający Kaczyńskiemu, ale i oficjalni wrogowie poza „Wyborczą”, która pozwoliła sobie na opisywany, zakamuflowany dystans czy raczej „nie zgadzamy się’ ( ale przecież nie z powodu przyzwoitości), bo brał w tym udział „Fakt” gazeta przecież niemiecka (niem. Bild) która swoimi materiałami podtrzymywała tę fikcję. Fikcję przecież sygnowaną przez wielkiego wroga Niemiec Jarosława Kaczyńskiego.



Na innej, „wrogiej” wręcz „biologicznie” gazecie na internetowym forum w lipcu 2010 pojawiła się dyskusja, która zarzucała bizantynizm Jarosławowi Kaczyńskiemu ze względu na trzymiesięczne już trzymanie mamy w państwowej przecież klinice. Jednakże jedna zalogowana nie od wtedy czytelniczka napisała iż Jadwiga Kaczyńska już jakiś czas nie żyje. Jej kumpel, lekarz z Szaserów przecież by jej nie oszukał. Forum tak antypolskiej i antykaczyńskiej gazety zostało po tym zamknięte a jeszcze później usunięte.  O tym, że Jadwiga Kaczyńska nie żyje mówiono też na Żoliborzu, jak to było przedstawiane „pół Żoliborza o tym mówiło”, jednak gdy fikcja była utrzymywana ludzie przestali o tym mówić także między sobą. Poprosiłem kolegę, który mieszka w Warszawie swego czasu o zasięgnięcie języka i tak mi to też przedstawił i  potwierdził to, że na początku o tym mówili, ale gdy zobaczyli, że to się utrzymuje i co to może oznaczać przestali.



Więc jeśli wiemy o tym to tym bardziej nie będzie nas dziwić operacja gdańska.

Dodam, że o sprawie Jadwigi Kaczyńskiej nie chciał mówić nikt, także blogerzy i komentatorzy zajmujący się inscenizacją smoleńską.

Następną operacją fałszywej flagi w Polsce była mikrooperacja i o małym stosunkowo zasięgu gdy idzie o czas, nie nagłaśniana potem w mediach „katastrofa pod Topolowem” (2014).  (Tutaj będą wątki osobiste i nie da się inaczej bo publiczna analiza tej sytuacji ograniczyła się do dwóch osób a trzecia została na ten czas spacyfikowana aby nic nie powiedzieć). Natrafiłem na to na bieżąco i śledziłem w tvp info. Wyglądało to wszystko coraz dziwniej oprócz ewidentnie kuriozalnych miejsc. Zadzwoniłem wtedy do popularnego blogera ­Zygmunta Białasa (akurat będąc na basenie, następnego dnia. Było to w lipcu­­­­) emerytowanego nauczyciela j. niemieckiego (pracującego jeszcze czynnie na pół etatu) z Opola, który zajmował się też inscenizacją smoleńską i przedstawiłem mu sprawę. Było to na czasie bo właśnie żona mu zrelacjonowała iż się tupolew w Polsce rozbił, bo tak usłyszała w telewizji, a on mówił jej co za bzdury wygaduje. Okazało się, że jego żona nie wygadywała bzdur tylko usłyszała w telewizji coś co ją uprawniało do takiego powtarzania.

A zadzwoniłem bo wtedy przestałem praktycznie publikować a umowa była taka, że on opublikuje coś mojego gdy zechcę i także ze względu na Krzysztofa Cierpisza. Przesłałem mu materiał wstępny, napisany na kolanie i na tym się skończyło i nikt więcej na ten temat nie pisał, tego nie analizował.
Najlepiej zacytuję materiał bo i na ten temat nic innego nie ma:
(Przepraszam za dosadne w kilku miejscach słownictwo, ale wtedy jeszcze nie oddałem się Panu Bogu)

„"Będą to uwagi wyłącznie z pamięci, przynajmniej na ten moment, bo przesłuchanie nagranych przeze mnie materiałów, sporządzenie ich, czy porównanie przeczących sobie czy nie grających ze sobą relacji czy wypowiedzi sprawiłoby, że na pewno nie napisałbym nic dzisiaj, a wątpliwe czy jutro wieczorem by się to udało. Jak już mówiłem, będą to uwagi z jednego ciągu relacji z TVP INFO. Nie przeskakiwałem z kanału na kanał, aby zobaczyć, co inni mówią. Uznałem, że najlepsza jest ciągłość, aby pewne rzeczy nie umknęły.


Jak powiedziałem, był to zupełny przypadek (albo Palec Boży), że na to natrafiłem, było to bowiem moje pierwsze włączenie telewizji od kilkunastu dni. Zauważyłem, że jest mecz Argentyna : Belgia i postanowiłem go obejrzeć. Ale włączyłem i zostawiłem na TVP INFO, wszedłem na kanał informacyjny z jedynego powodu. Nie z powodu taśm starych czy tych, co dopiero mają być, bo i od tego byłem oderwany, a tylko i wyłącznie, aby zobaczyć, co w trawie piszczy a propos wojny, a to nie z powodu własnej ciekawości, ale potrzeby lub niepodjęcia pewnych kroków wobec siebie i swoich najbliższych, gdyby w trawie piszczało, że słowa premiera: "Nie wiadomo, czy we wrześniu polskie dzieci pójdą do szkoły" plus tego, że podobno rozpoczęto ewidencjonowanie wszystkich samochodów dostawczych i ciężarowych, jak i kilka innych starszych rzeczy i niemało innych nowych.

Zacząłem oglądać od pierwszego wejścia na antenę w sprawie "katastrofy” pod... Topolowem, dokładnie chyba, bo byłem na tym kanale, gdy jeszcze były poprzedzające reklamy. Zaczęło się od niezłego cyrku. Jedna ze stałych prezenterek, ta o migdałowych oczach (nie pamiętam jak się nazywa) zaczyna mówić i ja słyszę że coś "koło tupolewa”. Myślę, co ona mówi. Wyjeżdżają ze Smoleńskiem znowu, ale co za numer! Sądzę: "koło tego pseudohangaru, co mają tam być niby szczątki tupolewa w Smoleńsku. Co oni znowu wymyślili!"

Potem prezenterka znowu mówi, że katastrofa w tupolewie, potem miesza, że w tupolewie koło Topolowa, poprawia się wprawdzie,ale wzmiankuje coś takiego, że w Topolowie koło tupolewa. No więc jazda na całego. Najlepsze w tym, że prawie się nie poprawiała. Może z jednym wyjątkiem, co jest dość niesłychane w praktyce dziennikarskiej i ta cała jej historia z tupolewem kolo Topolowa trwała około 10 minut. Po wejściu na antenę i jej paru słowach jak zwykle był materiał filmowy (choć trudno go nazwać filmowym, ale o tym później), potem znowu ona o tupolewie, materiał filmowy, później ona o tupolewie i materiał filmowy.

Na przestrzeni więc około 10 minut trzykrotnie wracała do tego, że tupolew i potem się już nawet nie poprawiała. Jak zahipnotyzowana. Nie będę uważał że prezenterka zafiksowała się wcześniej w tupolewie, bo się przejęła tym, co żydzi zrobili gojom (na pewno wie, że delegacja nie zginęła w tupolewie w Smoleńsku), ale albo to wynik tresury i - w związku z materiałami o tym - coś się jej rzeczywiście pomieszało, albo Opatrzność pomieszała jej język (to bardziej) albo też wykonała zadanie, celowo się myląc. To ostatnie jednak uznaję za najmniej prawdopodobne, bo wyglądało na to, że prezenterkę migdałowooką wypieprzyli z anteny i po 10 minutach tego cyrku z tupolewem zamiast Topolowem zastąpiła ją inna.



Gdy mówiła (ta migdałowooka jeszcze), że rozbił się tupolew i zginęli w nim skoczkowie, pomyślałem, że chodzi o tego drugiego (a właściwie jedynego raczej od początku tupolewa), który ma być u nas na stanie. Myślę szybko – rozpieprzyli go specjalnie, żeby resztki śladów zatrzeć – czy co. Ale to się kupy nie trzyma – jacy skoczkowie w tupolewie. Kilka, kilkanaście osób. I tenże tupolew rozbija się i mieści miedzy posesjami, jak podają. W końcu po absencji prezenterki i zastąpieniu jej przez nową do tupolewa już nie wracaliśmy. Ta nowa nie pomyliła się ani razu.



Dlaczego napisałem, że trudno to, co pokazywano przez pierwsze dziesięć minut, ale i długo później, przynajmniej jeszcze pół godziny, nazwać relacją filmową? - Był dźwięk, ale nie było obrazu na żywo. Przez więcej niż pół godziny łączyła się dziennikarka z TVP Katowice, ale tylko za pomocą dźwięku. Jedyne, co pokazywano oprócz mapy, to było zdjęcie ulicy, gdzie znajdowały się dwie - trzy karetki na poboczu, wóz policyjny. I to był główny obraz z katastrofy.

Potem - z tego co pamiętam - pojawił się jakiś obraz, ale był bardzo fragmentaryczny, nie było ciągłej rejestracji, tylko puszczane w kółko te same elementy, jakby nie było więcej materiału. Przechodzący koło wraku z prawej strony ekranu na lewą (w oddali) dwaj panowie w białych koszulach. I to krótkie ujęcie puszczane w kółko.
Domyślnie dziennikarka TVP Katowice, podchodząca do policjanta, a on jej nie puszcza i przechodzących niby kilku gapiów, domyślnie którym kazano wyjść poza teren. Którzy wyglądali, moim zdaniem, nieprzekonująco, co uwidaczniało dodatkowo to, że jedno z nich - kobieta zasłoniła ręka kamerę, nie zrobił tego policjant. Raczej ludzie tego nie robią, gdy kamera filmuje po jakiejś tragedii, katastrofie. To też puszczane w kółko jak na pętli czasu.

Ogólnie tak naprędce do końca relacji, którą oglądałem, do godziny 20:30, w pamięci naliczyłem tak około 30 podobieństw ze Smoleńskiem.

Zaznaczę, że oglądałem cały czas od pierwszego wejścia grubo po 16:00 do około 20:30. I tylko taki ciągły ogląd tego mógł być dobrą obserwacją. Dlatego że historia rosła. Były zdarzenia, które sobie przeczyły, i ludzie, którzy sobie przeczyli albo zmieniali zdanie. Nie wiem, co można zobaczyć, patrząc na to, co jest teraz dostępne w necie.

Następnego dnia powziąłem tylko dodatkową informację, że samolot był zarejestrowany w Ameryce i konieczne będzie zwrócenie się do strony amerykańskiej (każdy kojarzy badania TAWS), więc kolejny kamyczek do ogródka oraz wszedłem na stronę internetową TVN 24. Tam zobaczyłem niby gaszenie pożaru przez strażaków dosyć zasłoniętych drzewami, a to co gasili, to tak jakby kopczyk po pieczonych ziemniakach, jakiś słaby dym, ledwo. I relację ratującego ludzi z wraku, która według mnie jest stekiem bzdur.



Jeśli chodzi o gaszenie, to w relacji TVP INFO mówiono o tym gaszeniu od początku, ale ani przez sekundę przez te blisko 4 godziny nie pokazano żadnego gaszenia.

Na początku podawano czas rozbicia się dokładnie 16:20. Na te minuty "dwadzieścia po" zwróci uwagę każdy, kto zajmował się 10.04., nawet gdyby prezenterka nie zrobiła "jazdy" z tupolewem. Potem, szybko potem podawano już, że to była szesnasta, po szesnastej, kilkanaście minut po szesnastej (znowu zapomniano zapytać tych rzekomych(?) świadków, która godzina była, gdy widzieli ten spadający samolot. Do końca programu, do godziny 20:30 nie uściślono minut.

Teraz będę pisał skrótowo. To co poniżej, oprócz samej relacji z odbioru, jest w większości podobieństwem do Smoleńska:
Na samym początku podawano godzinę 16.20. Potem, przypuszczam, że pod wpływem mylenia prezenterki tupolewa z Topolowem i nazbyt oczywistych skojarzeń zmieniono minuty na nieokreślone.
Na samym początku pokazano na mapie miejscowość, miejscowości bez dookreślenia, że to Polska. Pisało: Topolów Radzionków. Dopiero jak prezenterka trzeci raz wyjechała z tupolewem pojawił się na mapie napis: Polska.
Podawano najpierw, że rozrzut szczątków jest duży, przynajmniej kilkaset metrów, i że duży teren poszukiwań będzie. Opowiadano jakieś historie, że być może gdzieś tam domyślnie błąkają się ofiary, które wyszły z wraku i są w szoku - trochę tak jak prezydent, który mógł wyjść w wraku i gdzieś pobiec.
Samolot trafił dokładnie w teren zabudowany, ale zmieścił się między posesjami.
"Świadek”(?) opowiadał, że paliły się drzewa od samolotu, który zapłonął. Nie było tego w ogóle widać.
Świadek opowiadał, że słyszał wycie silników
Świadek opowiadał, że widział, jak samolot uderzył w ziemię i zapłonął. Myślał (myślała - bo to kobieta), że uderzy w nią. Widziała, że uderzył dziobem w ziemię. Ale to, co nam pokazywano, przynajmniej w telewizji TVP INFO, to było poskręcane, nieokreślone żelastwo, ułożone w kształt kadłuba, z czymś, co przypominało sam dziób, choć już nie widać było kokpitu, i sterczącym dumnie statecznikiem - tak samo jak w "katastrofie” Casy i w Smoleńsku.
Jeśli samolot uderzył dziobem w ziemię, a nawet i nie dziobem, jest absolutnie niemożliwe, aby ten statecznik tkwił w ten sposób jak na zdjęciu, które załączyłem.
Gen. Polko opowiadał, że to dziwna katastrofa. Daje do zrozumienia, że coś tu nie gra. Po jakiejś pół godzinie, po drugim wejściu na antenę, mówi już, to na pewno była przyczyna, że skoczkowie przesunęli się do tyłu (utworzyli kłąb ludzkich ciał - jak w Smoleńsku wedle ruskiej relacji strażaka, prawda?).
Pokazują ten niby wrak, a może jeśli jakimś cudem prawdziwy wrak. Pokazują mówią o gaszeniu i pożarze, ale nie widziałem żadnych śladów osmaleń wraku ani nie zapaliły się suche wysokie trawy, które przy wraku były, ale i zielone. To ci dopiero traf z tymi suchymi trawami, że tam się rozbił.
Jest jeszcze dużo drobnych elementów, choć nie wiem, ile bym sobie przypomniał, ale przede wszystkim - statecznik sterczy tak samo jak w Mirosławcu i Smoleńsku.
Prawdopodobieństwo, że zdarzyło się to koło Topolowa, który mylić się będzie z tupolewem, jest chyba prawie zerowe. Nieświadomi będą mieszać do tego Opatrzność, ale i podstawieni. Ale jak mawiał nawet Einstein: "Jestem pewien, że On (Bóg) nie gra w kości”.

Jeszcze kilka spraw:

Od początku nieustalona liczba pasażerów - dochodzenie do tej liczby. Lotnisko, z którego mieli wystartować, ma być przecież około trzy kilometry dalej. Reporter dojeżdża w pięć minut na miejsce i dowiaduje się, ile osób wsiadło do samolotu.
W ciągu całych czterech godzin nie pokazano i nie porozmawiano z nikim z lotniska.
Bardziej normalne relacje na żywo pojawiły się dopiero, gdy po dwóch godzinach - prawdziwie czy udawanie - dotarła telewizja z Warszawy. Telewizja z Katowic nie mogła - nader ciekawe. Ale jak już minęły te dwie godziny, to już telewizja z Katowic mogła.
To zdjęcie, które pokazywano przez całe pół godziny jako jedyny obraz z miejsca oprócz mapy podpisane było Radio Jura (istna wojna światów Orsona Wellsa – wracamy do epoki radia).
Nie mieliśmy przez całe cztery godziny żadnego nazwiska. Jak już ustalono, że było dwanaście osób na pokładzie (też liczba symboliczna - dwunastu apostołów, dwunastu rozbójników, a ten co się uratował - Judasz? I chyba tych nazwisk nie było też następnego dnia.
Nie mieliśmy nazwiska tej niby osoby uratowanej (niby jeśli podstawionej). Najpierw mówiono, że u niego już jest w szpitalu narzeczona, potem, że żona. Wzięli ślub w tym czasie?
Świadek opowiada, że ratował, ale przeszkodziły dalsze eksplozje. Na miły Bóg! Twardziel. Pierdzieliło mu koło twarzy, a on dalej ratuje. Istny Terminator. Dopiero jak eksplozji było za dużo, to on nie wydolił.
Podano, że na pokładzie był właściciel firmy. Oczywiście nie podano nazwiska.
Poinformowano, że ciała zostały zwęglone i trzeba je rozpoznawać po DNA. Skąd my to znamy? Równocześnie mówiono że straż pożarna przyjechała błyskawicznie, bo i miejscowa, a ludzie, którzy przybyli na miejsce zdarzenia, zaczęli od razu dzwonić na 212. Zatem rozdzwoniły się komórki...
Facet wyciąga żywego. Drugi prosi o ratunek, ale ratujący już nie daje rady go wyciągnąć. Zaraz straż gasi, ale facet (i inni od czasu wołania o ratunek do gaszenia) zdąży się całkowicie zwęglić. Równocześnie topi się powłoka kompozytowa. To ci dopiero temperatura! Ale spadochron, z którym wyciągają ofiarę, nie pali się itd.
Jeden świadek widzi, że samolot zahaczył o drzewo.
Dyskusja o przyczynach podobna, choć na mniejszą skalę, jak 10 kwietnia. Samolot stary, ale jary. Zakończono produkcję w latach siedemdziesiątych.
Nim zresztą ustalono, jaki to był samolot, też niemało czasu upłynęło. W tym czasie już rozmawiają z gen. Czempińskim i innymi ekspertami, a nie wiedzą jaki samolot, gdy lotnisko, z którego miał wylecieć, znajduje się 3 km dalej.
Firma ta, wedle tego co podano, prywatna, miała szkolić ludzi do jednostek specjalnych (oprócz zwykłej turystyki).
Na początku obiecują rozmowę ze świadkiem, ale jej nie ma, jest potem z opóźnieniem. Świadek jest koło jakiegoś domu, ale to nie jest jego dom. Pyta reporter, gdzie się to zdarzyło. On pokazuje ręką, że o tam, ale kamera nie pokazuje tego "tam", tylko świadka na tle domu itd. itp.

Około dwa miesiące temu mówiłem do kilku osób: "Gdy wam powiedzą, że jacyś ludzie zginęli w katastrofie samolotowej w Polsce, to nie wierzcie, że w ogóle jakiś samolot wyleciał. Owszem, może się zdarzyć rzeczywiście katastrofa, ale wstępnie nie wierzcie, że wyleciał samolot i oni zginęli w samolocie. Dopiero jak nie będzie żadnych wątpliwości i nikt nie będzie miał żadnych wątpliwości, możecie to przyjąć".

Zwróćmy jeszcze uwagę na mapę. Zaznaczony jest Radostków, bo to stało się w samej wsi, nie koło, a oni nie mówili Radostków, tylko Topolów. Jak to można wytłumaczyć? Czyż to nie jest specjalnie?

Cyprian Polak".



Pod tekstem bloger Zygmunt Białas napisał:



 Nie mogę zamieścić zdjęć, przesłanych mi przez Cypriana Polaka. One po prostu znikają po pewnym czasie (przynajmniej w moim komputerze). Chcę tu ponadto poinformować Autora powyższej obszernej i interesującej wypowiedzi, iż portal  gazetawarszawska.com  jest zablokowany od co najmniej 48 godzin. Moje e-maile nie dochodzą do inż. Krzysztofa Cierpisza, on też nie pisze do mnie ani nie telefonuje.



No właśnie, dlaczego Cierpisz? Bloger Z. Białas był z nim w bliskim kontakcie. Ustaliliśmy, że skontaktuje się z Cierpiszem a on jako ekspert lotniczy (konstruktor samolotów) to zanalizuje. Tymczasem zaczęły się dziać rzeczy dziwne od tego momentu jak wyżej opisana i nie tylko. Nie było kontaktu z k. Cierpiszem. Potem włączyła się do tego Wirtualna Polonia, która ustami zmarłego już Włodka Kulińskiego zapewniała iż z K. Cierpiszem ma być (już) wszystko w porządku bo kontaktował się z jego syn i ten powiedział iż jest wszystko w porządku. A jednak nie było. Podczas rozmowy z Z. Białasem bezczelnie wyłączano nam połączenie w telefonie stacjonarnym. Potem K. Cierpisz ( o ile on) rozsyłał po osobach znajomych (w tym i ja dostałem) dziwne e-maile z błędami. Potem mówił o atakach na swoją stronę, potem z mozołem niby ją odbudowywał  i długo a może i do dzisiaj nie miała takiej popularności jak wtedy.  Trochę to przypominało sytuację z FYM-em Free Your Mindem, który zawsze miał być Pawłem Przywarą z Rzeszowa, naukowcem, humanistą w stopniu doktora. W 2012 roku po opublikowaniu wywiadu z Jakuckimi na temat Smoleńska a wcześniej książki o Smoleńsku „Czerwona strona Księżyca” wszyscy spodziewali się mocniejszego pozytywnego uderzenia. Było, ale niepozytywne. Zaraz po wywiadzie FYM zaczął pomstować na głównego „opozycyjnego wyjaśniacza” Smoleńska nazywając go Maciorą.  Bulwersowali się wierni czytelnicy uważając, że niszczy swój dorobek bo nigdy nie pisał w ten sposób, dodatkowo uporczywie twierdził, że Maciora jest człowiekiem GRU, co akurat okazało się potem prawdą, ale czytelnicy FYM a tej informacji nie uznawali, wydawała się niedorzeczna. Rzecz która działa się potem to dostosowywanie pisma i stylu „nowego FYMa” do starego, aż się dostosował. Znający go jednak jak twierdzili i spotykający się z nim zaręczali, że to jeden i ten sam FYM od początku. Do tej pory jednak nikt nie wyjaśnił zmiany stylu pisania i dostosowywania jej do stylu pisania „pierwszego FYMa”.



No i kwestia K. Cierpisza wtedy. Udało się w każdym razie zamknąć mu usta i na temat tupolewa pod Topolowem nie powiedział nic.

I ta fałszywa flaga jak i fałszywa flaga z utrzymywaniem fikcyjnego żywota Jadwigi Kaczyńskiej będzie należała to tych operacji w Polsce, przeciwko Polsce, które nie nabrały międzynarodowego (medialnie) zasięgu a więc nie uderzały w dobre imię Polski. Chyba podobnie w części jak i operacja Casy która też nie miała zdaje się medialnego odbicia na Zachodzie. Być ono jakieś musiało w ogóle bo był to samolot hiszpański, a producent odrzucał wady samolotu, ale było to raczej marginalne.

Rok później mamy sprawę fikcyjnej śmierci Kulczyka.



W tę śmierć zwątpił publicznie doradca prezydenta Dudy prof. Andrzej Zybertowicz w grudniu 2015 na antenie Radia Plus. A w 2016 roku minister Gowin w telewizji publicznej.

No, ale nic z tego nie wynika choć by mogło, bo wedle informacji zwłoki nie zostały skremowane, więc ekshumacja nie powinna być dla tego rządu problemem. A jednak mowy o tym nie było. A nawet jakby były tylko prochy to przecież można przycisnąć rodzinę nie mówiąc o wyśledzeniu tego przez służby. A rodzinka postarała się nawet o dziwne przemowy na pogrzebie.

No i wreszcie sprawa Adamowicza.  Sprawa inscenizacji gdańskiej, fikcyjnego morderstwa na prezydencie Gdańska.



O tym, mimo, że minęło od tego czasu około trzy tygodnie powstały już ciekawe opracowania na blogach (dwa) dość dużo filmów i materiałów mówionych zahaczających choćby tylko o temat.

Sprawa jest rozwojowa i nie można jej w tej chwili w opracowaniu zamknąć. Rozwojowa, bo około tydzień temu pojawił się film z siedzącym na stołku Adamowiczem, mającym się dobrze, poprawiającym okulary i machającym „rączką”.

Nie jest możliwe aby nadanie jej mocnego, międzynarodowego (europejskiego) charakteru, który miał miejsce, odbyło się bez pozwolenia na to masonerii europejskiej czy ściślej jej tutaj chęci.  Międzynarodowa reperkusja tego była podobna do smoleńskiej, a i taka jest w Polsce.

Udało się powtórzyć warszawski Torwar, bazylikę Mariacką w Krakowie zdublować bazyliką mariacką w Gdańsku, udało się zainspirować ludzi w Polsce a zwłaszcza w Gdańsku do położenia monstrualnej ilości zniczy w tym przypadku. Z tą jednak różnicą, że nikt tutaj zniczy nie niszczył ani nie oddawał na nie moczu.
I rząd i sejmowy PiS i partie „opozycyjne” czyli przede wszystkim PO poszły tutaj ręka w rękę. Rząd i prezydent nie przeszkadzali w żaden sposób żałobie choć była wynikiem oszustwa, a po realnym zamachu,  po realnej śmierci wielu ważnych osób w państwie rząd wtedy i prezydent przeszkadzali żałobie.

Jak się wspomniało inscenizacja gdańska różni się od operacji fałszywej flagi na Zachodzie gdy idzie o wydźwięk. Wprawdzie i tam miał miejsce przynajmniej jeden atak z nożem (bodaj na minister  Szwecji)  „zapowiadany” wcześniej ( o ile prawdziwy), ale u nas ma to wydźwięk taki, że oto przedstawiciel ciemnego polskiego społeczeństwa zabił postępowego prezydenta postępowego miasta. Do tego przemieniło się to w spektakl włączający się w donoszenie na Polskę jak to miało miejsce od czasu objęcia władzy przez PiS przez PO i przedstawicieli i reprezentantów innych sił „liberalnych i postępowych”. W to donoszenie na Polskę włączyła się żona fikcyjnego trupa i starsza córka.



Sam fikcyjny zamach  posłużył do skurczenia się sfery wolności pod pretekstem walki z „mową nienawiści”.  Ale to jeszcze nie wszystko.  W tym tekście nie łączę kwestii religijnych z politycznymi, ale niech czytający ten materiał poza Orędziami zrozumieją, że jest to sztuczne i ci „prawicowi i patriotyczni” powinni łączyć te kwestie bacząc w jakich czasach żyjemy i włączać w ten sposób swą deklarowaną wiarę do rozumienia spraw publicznych. Bo czyż choćby i sprawę masonerii odpowiedzialnej za budowanie NWO można oderwać od religijnego postrzegania? Skoro wedle Kościoła masoneria to największy pomocnik szatana na Ziemi.

Zatem i oglądając transmisję z pogrzebu a przede wszystkim słuchając kościelnych oficjeli tamże głos zabierających intuicja podpowiada, że to jest mocny akcent, początek może lub przynajmniej mocne preludium co do podziału Kościoła na prawdziwy Chrystusowy i kościół go zwalczający, który będzie w większości.
Głosy i postawa biskupów była zgodna z masońskimi oczekiwaniami i nie ma tu nawet znaczenia czy do masonerii kościelnej należą czy też nie. A głos opowiadający o Adamowiczowym dążeniu coraz bardziej do światła był odrażający i śmierdział coraz bardziej szatanem. (choć  w sposób ukryty oczywiście. Na takie ukryte sposoby coraz więcej będzie dawało się nabrać). Zresztą drugi głos biskupa mu wtórował bo nawiązywał do lucyferycznej Statuy Wolności.
„Będzie miał wygląd Baranka lecz będzie przemawiał jak Smok” mówi Apokalipsa.

Masoneria po staremu lubi tu pokazywać swoje możliwości i swoje wpływy. Po staremu ponieważ nawiązuję do śmierci prezydenta USA Kennedy`ego. Na miejscu śmierci było aż kilkanaście służb. To podaję tym, którzy się dziwią, że aż tylu lekarzy miałoby się podpisywać pod tą fikcją. O to właśnie chodzi. Ma być ich godziwa liczba. Z rozmachem. A nie jeden zastraszony lekarzyna. Z tytułami i osiągnięciami. Tylko osiągnięciom się też pomaga. Przykładowo gdyby piszącemu te słowa pomogła masoneria w pewnym momencie i później to by nie pisał teraz tych słów, ale by był po kilku przynajmniej filmach fabularnych. Jakieś swoje zdolności trzeba mieć oczywiście, ale zdolnościom można pomóc i z rzemiechy wykreować artystę. Ale jak widzicie, po tych lekarzach, za przysługę się płaci.



O ile trudno powiedzieć w przypadku filmu z siedzącym Adamowiczem czy to jest na pewno wbrew organizatorom tej hucpy to na pewno jedna rzecz była nieprzewidziana, zachowanie najmłodszej Adamowiczówny, która na pogrzebie tate bawiła się w najlepsze. To plus reanimacja poprzez uciskanie serca i Adamowicz siedzący na taborecie w dobrej formie po przebiciu serca i przepony, i czego tam jeszcze, sprawiło, że wielu ludziom otworzyły się oczy. I pod transmisjami z pogrzebu pojawiło się bardzo dużo komentarzy podejrzewających mistyfikację, czy wprost ją stwierdzających. To na pewno nie było przewidziane i to jest pocieszające.  Na razie jednak nie wychodzi to poza Internet.

Istotna byłaby tu postawa żałobników Adamowiczowych, tych koczujących pod katedrą, stojących w kolejce do pustej trumny, zapalających znicze, że się dali nabrać i tego nie darują. Na razie nie słyszeliśmy o ani jednym takim nawróconym.

Co do uciskania serca czyli resuscytacji, specjalista od operacji fałszywej flagi Ole Dammegard pokazuje, że jest ona powszechna. Czyli, czy delikwent ma dostać w serce, czy głowę, czy w brzuch, czy dostał granatem, robi mu się ową resuscytację.  Dlaczego tak jest do końca nie wie, są tylko przypuszczenia. Ważnym aspektem jest to, że  rzecz działa psychologicznie. Jest widoczna reanimacja, ratują rannego. Nie wiem niestety jaka jest recepcja owych kuriozalnych reanimacji w operacjach fałszywej flagi na Zachodzie. Czy podobnie jak u nas „wszyscy milczą” czy tylko mówią na ten temat nieznane osoby w Internecie. Ja uważam, że to są celowo pokazywane grube nici. : Na zasadzie: Widzicie i co nam zrobicie.  Widzicie i nie odważycie się z tym nic zrobić. To daje większą satysfację panowania nad społeczeństwami, niż zaplanowana operacja, którą mogą rozgryźć tylko specjaliści. Więc najlepiej aby można było dostrzec gołym okiem. Tak jest w przypadku Smoleńska i inscenizacji gdańskiej.

Winienem jeszcze napisać krótszy tekst, który będzie cytował odnośnie tej sprawy fragmenty Orędzi od 16 stycznia, czy nawet inne jeśli będzie to potrzebne przy temacie.
Natomiast zaznaczymy jeszcze, że resuscytacja na sercu przebitym nożem spotkała się z milczeniem i prawicowych portali i osób. Owszem były półgębki, ale nikt nie powiedział „Non possumus. Ja tego nie kupuję, takiej akcji, że człowieka dźgają w serce a zaraz mu potem to serce z całej siły uciskają. Ja nie dam sobie wcisnąć bzdur”. Tego nie było.  Sytuacja rozkręciła się trochę dopiero po filmie z siedzącym po zamachu Adamowiczem, tak jakby strona masońska popełniła błąd i można już więcej mówić, ale i tak są tutaj uniki i nie mówienie wprost. Zresztą jakby ktoś uznawany za inteligentnego elokwentnego czy też znany kanał prawicowy typu „narodowe coś tam” zaczął teraz ostro mówić i dostrzegać to rodzi się pytanie, dlaczegoż panie bystrzak nie widziałeś na samym początku, bo i bez filmu z siedzącym Adamowiczem inteligentny człowiek który się temu przyjrzy musi to uznać za mistyfikację. Więc jak się nie powiedziało: A to trudno powiedzieć: B. Oczywiście nie o to przede wszystkim chodzi, tylko te osoby i miejsca w Internecie uważają, że nie mogą sobie na to pozwolić, na mówienie wprost, a dlaczego to już nie chcą nam powiedzieć, przynajmniej nie wprost właśnie.

Zamiast podsumowania dwa słowa o materiałach dotyczących Adamowicza.



Pierwszy bodaj film który się pojawił szybko po „zamachu” to był materiał prezentowany przez kogoś kto się przedstawiał jako „król Lechii” i ze specyficznym imieniem. W filmie tym ilość wejść rosła o 100 tys. dziennie aż przy 300 tys. wejść został usunięty. Potem był umieszczany i znów usuwany, ( i kanał zdaje się też), teraz jest w nowej odsłonie kanału ze stoma może tysiącami wejść.

Po tym pojawił się drugi materiał o dość dużym zasięgu a właściwie dwa filmy sygnowane przez Rafała Orłowskiego,  który to prowadzony przez niego kanał również został zamknięty gdy jeden z filmów miał 300 tys. a drugi 200 tys. wejść.
Więc były to nieznane, mało znane wcześniej osoby w sieci. Przed tymi filmami oglądalność ich materiałów na obu wspomnianych kanałach wynosiła kilka tysięcy.
Zatem zostało to spacyfikowane na tym etapie, potem następna pacyfikacja to film z siedzącym Adamowiczem mimo, że umieszczany w różnych miejscach to sukcesywnie usuwany na podstawie rzekomych praw telewizji TVN do tego materiału. Po bardzo intensywnym usuwaniu na początku nastąpiła jakby chwila oddechu, ale trwa to nadal.
Postaci medialne w Internecie i mające dużą oglądalność portale lamentują nad tym jak to jest film usuwany i na jakiej podstawie, ale nikt z nich nie robi nic więcej jak choćby zbiorowe podanie sprawy do sądu, kwestia udowodnienia, że telewizja ma prawo do materiału kręconego komórką przez prywatną osobę, czy choćby przedstawienia konkretnej opinii prawnika czy kilku prawników. Są tylko opinie w rodzaju tej z „Potopu” Sienkiewicza. „Oj co cisną, to cisną, na twaróg wytłoczą”.

Tak wygląda rzecz gdy idzie o pierwsze najpopularniejsze materiały w tej operacji fałszywej flagi. Oraz film bez udziału szczegółowej analizy pokazujący mistyfikację.

W tej chwili najpopularniejszym materiałem pokazującym mistyfikację jest krótki materiał umieszczony od dwóch tygodni, mający blisko 500 tysięcy wejść, opierający się na śmiechu młodszej córki na pogrzebie, ale i ukrywanej wesołości starszej i momentami żony oraz wypowiedzi na temat „zabójstwa” Adamowicza byłego szefa BOR:
Prezydent Adamowicz - możliwa mistyfikacja.
https://www.youtube.com/watch?v=_9LziAm87mQ

Trzecim rodzajem materiałów gdy idzie o Internet pokazującym prawdę bez ogródek są pełne relacje z pogrzebów, a ściśle bardzo duża ilość komentarzy pod nimi, które oceniają śmiech córki na pogrzebie (plus lub bez innych elementów)  jako dowód na mistyfikację. Komentarze póki co nie są (zdaje się) usuwane.

„Ostatnia droga prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza”
https://www.youtube.com/watch?v=GkMF6gC0_Ns
Po napisaniu materiału, YT  (po zalogowaniu) wyrzuciło mi jeszcze taki filmik (pogawędkę), którego nie spotkałem wcześniej, załączam więc jako dodatek:
„Iluzja - Wydarzenia gdańskie - coś jest nie tak.”
https://www.youtube.com/watch?v=shsYVnEX3P4

A na koniec: jak i w przypadku Smoleńska tak i tutaj mamy „zabawy” w przestrzeni publicznej. Po Smoleńsku to była na przykład rosnąca ilość liczby „96” w przestrzeni publicznej i wiele innych. W jednym z odcinka serialu „Korona królów” (159)

https://www.cda.pl/video/3001548c5
mają być  bardzo wyraźne aluzje do inscenizacji gdańskiej. Nie oglądałem jeszcze tego odcinka. Ktoś mi przesłał informację.  Odcinek wyemitowano w TVP w czwartek 17. stycznia, dzień przed wniesieniem trumny do Bazyliki Mariackiej.

Inna „zabawa” na którą natrafiłem to

Sprawa Stefana, czyli co z tym Horngacherem
https://www.msn.com/pl-pl/sport/indeks-dyscyplin/sprawa-stefana-czyli-co-z-tym-horngacherem/ar-BBTbWfc?MSCC=1549437420&ocid=spartandhp
Wiadomo, że w tym momencie Stefan w takim ujęciu kojarzy się ze Stefanem Miłoszem Wilmontem, a też z Miłoszem S. właścicielem escape roomu w Koszalinie. Ktoś kto napisał a przynajmniej dał tytuł, bo teoretycznie redakcja tytuł mogła zmienić, zrobił to specjalnie i z premedytacją.

Krzysztof Michałowski

(Cyprian Polak)

........................................................................



Dodaję już po umieszczeniu materiału. Teraz natrafiłem na YT. Okazuje się, ze filmik z mającym się dobrze Adamowiczem za parawanem umieściło  na swojej stronie Radio Poznań. Ot ciekawostka. Jest tam już tydzień, ma mało wejść jak ich inne materiały. Zatytułowali po swojemu. Ciekawe czy im nie usunęli bo nie zauważyli, czy z innych powodów. Jakby nie było to radio publiczne, część, nazwijmy to potężnego koncernu medialnego.

„Nowe, wstrząsające nagranie z Gdańska


W Radio Poznań są wstrząśnięci, ale nie zmieszani?
Aby nie było wątpliwości, że to Radio publiczne ("państwowe") :
załączam z ich kanału info

"Radio Poznań SA to jedna z 17 rozgłośni regionalnych Polskiego Radia. Jako samodzielna spółka skarbu państwa funkcjonuje od 1993 roku, realizując misję radia publicznego. Finansowana z rozdzielanego między media publiczne abonamentu - musi zapewnić godziwą rozrywkę, szybką i dobrą informację, rzetelną publicystykę, wszystkim Słuchaczom."


Aneks

13 lutego około 19- tej (odnośnie artykułu)


Napisałem o kanale sygnowanym przez R. Orłowskiego, który był usunięty, na którym były wspomniane dwa filmy. Kanał nazywał się TWN - telewizja wolności narodu. Pojawił się znowu lecz nadal jest pono blokowany i utworzono twn 2.
Ostatnio został usunięty filmik R. Orłowskiego poświęcony karetce, która miała zabrać rzekomego rannego (Adamowicza), z którym nie zdążyłem się zapoznać.

Podobno z powodu materiałów o Adamowiczu został usunięty portal Wolna Polska. Sam sprawdzałem i nie było go. Teraz znowu jest z czego należy się cieszyć, choć nie ze wszystkim się zgadzam co tam zawarte, a może raczej z wieloma rzeczami się zgadzam, ale nie mogę z tym iż posoborowy Kościół jest nieważny i to żydowska podmianka. Pan Jezus jest w Mszy nadal Realnie obecny i przychodzi podczas Konsekracji aż do czasu gdy będzie pełna Ohyda spustoszenia. ( Dobrze byłoby aby Redaktorzy się zdeklarowali czy wierzą, że Chrystus realnie przychodzi w czasie Mszy i jest realnie obecny w  przemienionych: Winie i Chlebie czy może uważają, że Chrystus po Soborze się wycofał? Czy może jeszcze inaczej. Zawsze należy się deklarować, zwłaszcza jak coś dobrego się robi, aby była jasność).
Myślę, że to usunięcie (czasowe) jak się na razie okazuje było ze względu na popularność portalu. Niektóre wpisy jak w swoim czasie patrzyłem miały i pod 100 tysięcy wejść.

......................

W komentarzu przypomniano sprawę Rosiaka, jako możliwą operację fałszywej flagi. Nie ujmowałem tego w artykule jako pewną czy możliwą operację fałszywej flagi  dlatego, że sam tego dogłębnie nie analizowałem. Nie spotkałem się też wtedy z żadnym materiałem na ten temat jak tylko z takimi nawet uwagami, że to inscenizacja w komentarzach, ale to było za mało.
Natomiast teraz zwłaszcza w kontekście sprawy Adamowicza trzeba powiedzieć, że to jest bardzo możliwe. 
J. Kaczyńskiego wykreowano na męczennika prawicy i rządząca wtedy PO nie sprzeciwiała się temu. Zachowania J. Kaczyńskiego i obozu władzy (choć kto ma władzę) zgrywa się z tym bo i oni nie protestują przeciw tej inscenizacji a nawet się z nią bardzo solidaryzują.

...............................................................

Jak napisałem oddzielałem tu sprawy polityczne, nazwijmy to, od religijnych chociaż zaznaczyłem, że ten podział jest sztuczny, dlatego, że ten artykuł (Operacje fałszywej flagi w Polsce) jest pomyślany w znacznej mierze dla tych, którzy nie czytają tych Orędzi ani żadnych innych.
Jednak napiszę dla was, dla tych, którzy walczycie o prawdę, o Polskę. Nic z tego nie będzie jeśli nie oddacie się w swych sercach Jezusowi. W przeciwnym wypadku porzućcie wszelką nadzieję.  Zrozumcie w jakim czasie żyjecie - żyjecie w czasie Apokalipsy, która już była, jest, ale przede wszystkim dopiero będzie, jak powiedział Jezus do mistyczki Anny Argasińskiej. Nie miejsce tu by przytaczać dowody dla tych, którzy nie są zorientowani a i to jest materiał zbyt obszerny. Jednakże nie ma u was Chrystusa na pierwszym miejscu u tych także popularniejszych, którzy deklarują się jako "prawicowi i niezależni".
Nie wygracie bez Chrystusa. Wszystko trzeba Jemu ofiarowywać i poświęcać, także walkę o prawdę i o Polskę, bo wtedy dopiero nabierze to sensu i może być skuteczne.
Jesteście zeświecczeni, choćbyście nawet chodzili codziennie do kościoła i codziennie odmawiali cały różaniec, zeświecczeni w swoich zamysłach i działaniach.
Choćby teraz znalazło się pięciu Kuklińskich i wykradło wrogom Polski największe tajemnice nie przemożecie. Może dawniej skutek byłby inny, teraz zaś jest już inaczej.
Jedynym ratunkiem dla Polski jest Intronizacja Chrystusa na Króla Polski jak sobie życzył tego przez Rozalię Celakównę.
Lecz skoro zażydzony i agenturalny bardzo mocno Episkopat zrobił tu machlojkę trzeba tym bardziej a nawet najpierw nosić Chrystusa w sercu. Trzeba go prawdziwie uczynić swym Panem i Królem.
Polska jest narodem wybranym ale to nie jest od Polaków choć mamy starożytną tradycję, ale od Chrystusa.
Nawróćcie się i nie marnujcie energii bez Chrystusa. Obruszy się ktoś i powie: Co mi tu mówisz o nawróceniu: Chodzę do Kościoła, przyjmuję Sakramenty, postępuję według przykazań ( Czy na pewno to ostatnie? Będziesz miłował Pana Boga swego z całej duszy swojej, ze wszystkich sił swoich. Czy tak jest. Czy nie przed Bogiem jesteś Ty sam, Twoja córka, żona, syn, mąż. Czy jakby przy Tobie Boga ktoś obraził czy oburzysz się tak samo jakby obraził Twoją zonę? A powinieneś bardziej wedle dziesięciu przykazań).
Zaś o nawróceniu mówi się przecież co roku przynajmniej w okresie Wielkiego Postu. Sami księża przyznają, że się muszą nawracać i jak mówi ksiądz Glas jest to dodatkowa prawda bo dzisiaj większość jest urzędnikami.
Zatem pamiętaj.
i zrozum.
Nie lekceważ tych słów.
Bez łączności z Bogiem nie będzie zwycięstwa narodu polskiego a będzie jego zagłada.
Zrozum to i wbij sobie do głowy abyś mógł obudzony o dwunastej w nocy to wyrecytować.

Krzysztof Michałowski



Rozmowa z błogosławioną Ewą, matką wszystkich ludzi. Poniedziałek Wielkanocny (2021)

  Poniedziałek Zmartwychwstania Pańskiego (2021) Rozmowa z błogosławioną Ewą, matką wszystkich ludzi. Około 9.30 - Oto jestem, Krzy...