+JMJ
Materiał
ten miał być wczoraj po południu. Jednak gdy pisałem go w nocy,
zrobił się dziwny psikus, nie mogłem korzystać ze sprzętu a i
nie miałem dostępu do tego co napisałem.
Nie
wiem czy tu ręka ludzka czy tylko złego, ale widzimy po tym jak zły
nie chce tych treści bo przez dobę prawie dostępu do tego nie
miałem. Na szczęście się udało, poprosiłem i świętego
Maksymiliana Kolbe (patron Internetu) i mego potężnego Anioła
Stróża, ale też dzięki małemu natchnieniu trochę pogłówkowałem
i jest. I tak to jest kochani. Troszkę musimy pogłówkować nie, że
wszystko nam Niebo poda na zasadzie Deus ex machina.
W
zamyśle krótko będzie wisiał ten materiał bo potrzeba jest
rzeczy następnych, nie więcej niż jeden dzień. ( O ile nie zajdą
nieprzewidziane przeszkody, które zdarzają się częściej jak coś
zapowiadam). Ale podaję to byście wiedzieli, jeśli ktoś będzie
chciał się odnieść to nie trzeciego dnia.
Czcionka, jak zawsze w zamyśle, winna być jednakowej wielkości.
Smoleńsk
Słusznie
napisał czytelnik, że wobec zalewu kłamstwa tutaj i utrwalenia
tego ( piszę swoimi słowami sens, jaki zapamiętałem) pozostaje
milczenie.
Dlatego
też nie pisałem na 10 kwietnia 2024 nic o Smoleńsku. Nie był to
jedyny powód, były też inne rzeczy do umieszczenia, ale główny.
Problem
polega jednak nie na na tym, że i z tamtej strony jest milczenie, bo
go nie ma, ale jest utrwalanie kłamstwa. I w tą rocznicę były
jak co roku kłamliwe materiały na youtube mające i 100 tysięcy
wejść i więcej „wspomnieniowe” i inne, utrwalające kłamstwo.
Watahy
nie rosną, ale Pan Jezus nie zmienił tu swojego stanowiska co do
organizacji, która winna być powołana do badania Smoleńska.
Jakże
wielka jest nędza ludzka, że ludzie nie wpadli sami na taki pomysł,
dość oczywisty. Niemniej też widzimy przeszkody ze strony złego
ducha i służb niejawnych znakomicie razem się uzupełniających.
Wygląda na to, że wszystko pójdzie dopiero z chwilą
Prześwietlenia Sumień.
Dość
niedawno mieliśmy bardzo pocieszającą informację, że Gniew Boga
Ojca będąc w Smoleńsku, czyli już w pełni mocy, zobaczy jasną i
dokładną wizję wszystkiego co działo się na Siewierny.
…...................................................
Czytelnicy
doskonale to wiedzą, ale tutaj napiszę na wszelki wypadek gdyby
ktoś niezależny się tu zabłąkał:
Co
się stało w Smoleńsku, na Siewierny, a ściśle co się nie stało
ustaliło niezależne obywatelskie śledztwo odbywające się głównie
na portalu Salon 24, który wtedy na fali popularności
blogerskiej po 10.04.2010, cytowany był i w mainstreamowaych mediach
a niektórzy blogerzy jak 1 Maud (która akurat nie była blogerką
smoleńską, ale uważaną za niezależną) zaproszeni byli nawet do
telewizji.
Skupiało
się śledztwo głównie wokół blogu FreeYourMind popularnego
jeszcze wcześniej, który potem oficjalnie miał być doktorem
Pawłem Przywarą z Rzeszowa.
Dodajmy,
że wszystkie artykuły FYMa do czerwca 2012 oraz część innych
mówiących o inscenizacji na Siewierny, w tym także i niektóre
moje „kłuły po oczach” bo
były wyróżniane przez Redakcję. A więc przez potężny kawał
czasu.
Śledztwo
to ustaliło iż na Siewiernym nie było katastrofy samolotu. Czyli
nie rozbił się żaden samolot. Czy to przypadkowo, czy z bombą na
pokładzie, czy źle naprowadzany itp.
To
było zasadnicze i podstawowe ustalenie co do którego wszyscy byli
zgodni. Różnice były co do tego czy jakiś samolot wleciał do
Rosji, a jeśli wleciał to na pewno nie był to jeden ( z pasażerami
vipami). Bowiem drugi był oficjalnie, czyli jakowlew tylko z
dziennikarzami.
Jeśli
tu trafiłeś przypadkowo to pomyśl jak to jest iż już 14 lat nic
o tym nie wiesz, nie słyszałeś nawet może.
Rzecz
jest udokumentowana. Plon jej jest istotnie w książce „Czerwona
strona księżyca” napisanej przez FYMa, dostępnej za darmo w
Internecie. Nie wyszła nigdy w formie książki papierowej być może
ze względu na prawa autorskie co do zdjęć itd.
I
w książce papierowej „Maskirowka smoleńska”.
Teza
Inscenizacji na Siewierny nigdy nie była publicznie obalona przez
nikogo. Nikt tego nie zrobił, jak poza prostackimi zdaniami, że
to bzdury, na przykład. Lecz poza takim „naukowym podejściem”
nikt tego w naukowy sposób nie zrobił. To znaczy nie obalił.
Sprawa
zaś tragedii smoleńskiej to nie tylko kwestia Inscenizacji na
Siewierny, ale także „tajemniczego Okęcia” i pociągu
specjalnego do Smoleńska. ( i nie tylko).
Działa
to wszystko na zasadzie słów Mac Luhana autora słynnnego
określenia „globalna wioska” : „Tylko małe
oszustwa trzymane są w zamkniętych sejfach, wielkie utrzymują się
dzięki niedowierzaniu tłumów.”
Czyli
uzupełniając to przypadkowemu, zabłąkanemu, czytelnikowi żyjącemu
w niewiedzy przez te 14 lat, w Smoleńsku nie uległ destrukcji
samolot, nawet pusty a rozłożone zostały samolotowe szczątki,
rozrzucone ewentualnie potem kontrolowanymi wybuchami.
Szczątki często zardzewiałe i nie pochodzące z jednego rodzaju
samolotu.
Książka
została podana, to jest początek dla każdego. Moim zdaniem aby
wyrobić sobie zdanie i przekonać się i solidnie odrobić temat
trzeba poświęcić na to ten miesiąc bitego czasu. Od poniedziałku
do soboty „jechać z koksem” po te kilkanaście godzin dziennie
nie zajmując się niczym innym. Bo to nie tak „ludziu” jest, że
usłyszysz i powiesz: „ A po co byłaby taka rzecz” , „a
jakby to się dało ukryć. to tysiące ludzi musiałoby wiedzieć”?
Najpierw się upewnij, albo po solidnym przeanalizowaniu
materiału odrzuć teorię Inscenizacji na Siewierny popierając ją
argumentami – będziesz
pierwszy, a ja również pierwszy chętnie takie
odrzucenie poparte argumentami przeczytam.
No
i muszę dodać jeszcze iż wszyscy blogerzy Inscenizacji na
Siewierny, zwanej też maskirowką Smoleńską, lub teorią M2
zgadzali się co do tego właśnie iż na Siewierny była i n s c e
n i z a c j a katastrofy samolotu.
Były
też różnice. FYM i wspierająca go grupa uważała, że co
najmniej dwa samoloty wleciały do Rosji (oprócz oficjalnego jaka z
dziennikarzami) i wszyscy zostali w Rosji zabici, część zwykle nie
skupiona wokół blogu FYM uważała, że to wszystko wielka ściema
i nikt nie zginął, a najmniejsza część uważała, że zastali
zabici i w Rosji i w Polsce i być może mała część z nich
ocalona.
Piszący
te słowa był blogerem i komentatorem, analizatorem tego i na
Smoleńsk poświęcił do 2014 roku około 3 tysiące godzin. I także
dlatego Pan Jezus w ramach przekazów do niego kierowanych mówił
dużo o Smoleńsku i potwierdził Inscenizację na Siewierny oraz
najmniej popularną wersję czyli, że Polaków z oficjalnej
Delegacji zabito i w Rosji i w Polsce a niewielka ilość osób
została ocalona, bo byli to agenci Rosji.
Badania
obywatelskie zasadniczo zakończyły się w pierwszej połowie 2012
roku.
…............................
Wracam
do stałych Czytelników.
Cieszę
się, że zebrane Słowa Pana Jezusa z przekazów o Smoleńsku są
nadal w dziesiątce najpopularniejszych wpisów. Widziałem nie
od dziś jak Pan Jezus tu czuwa bowiem wpis już był na ostatnim
miejscu, ale nigdy nie wypadł poza tę dziesiątkę, zawsze jest
widoczny dla każdego kto wejdzie na blog z Orędziami. Wracał na 9
miejsce, spadał na dziesiąte, znów wracał a teraz długo jest na
miejscu 9. Chyba to zasługa stałych czytelników, ale może jakieś
osoby wchodzą i z zewnątrz, bo czytelnicy temat dobrze już znają.
Piszę
o tym żebyście widzieli jak dla Pana Jezusa jest to ważne jak i ma
w sercu osoby, które materialnie wspierają to czego On chciał,
choć szatan sprawił, że jest przystopowane. Jednak ma istnieć.
Nie
będę pisał o tym co się stało i co się nie stało gdy idzie o
10.04.2010 bo to wiecie i dużo o tym pisałem i nie sposób się
powtarzać pomijając kwestie czasowe, ale znów odniosę się do
kwestii psychologicznych i socjologicznych. Jak wiecie nie skończyłem
ani studiów psychologicznych ani socjologicznych a interesowało
mnie to ujęcie kwestii smoleńskich. Niestety nie znalazł się
czytelnik który przedstawiłby się jako socjolog i psycholog, albo
jedno i drugie najlepiej razem. Trochę dziwne bo na tyle osób co
jest a zwłaszcza co było to mało prawdopodobne. No cóż, a ja nie
lubię wyważać otwartych drzwi.
A
zatem przypomnę taką rzecz, która nurtuje mnie z socjologicznego i
psychologicznego punktu widzenia. Mianowicie w październiku 2012
telewizja polska przedstawiła w głównym wydaniu „wiadomości”
o 19.30 teorię inscenizacji. Było to niejako przy okazji bo mówiono
o blogerze rosyjskim Gorożaninie iz Barnaua (Anton Sizych), który
miał publikować u siebie makabryczne, nieznane do tej pory zdjęcia
naszych ofiar TU 154 M, z kostnicy, domyślnie przez nasze media
podsunięte mu przez rosyjskie służby. O tym rozpisywały się i
gazety i mówiły telewizje jak Polsat. Jednak telewizja publiczna
słowami swojej korespondentki z Moskwy powiedziała wtedy co ów
Gorożanin iz Barnaua mówi o „katastrofie na Siewierny”, że
uważa iż to była inscenizacja, nie rozbił się tam żaden samolot
a podrzucane były samolotowe szczątki, że ciała ofiar były
dowożone na miejsce „katastrofy”, i że w Rosji robi się
podobne inscenizacje, podobne rzeczy.
Nie
zaskoczyło mnie najbardziej, że to zostało powiedziane a
zrelacjonowała to korespondentka z Moskwy z jak najbardziej poważną
miną, tylko spodziewałem się, że zaraz zostanie wrzucony ekspert,
który wytłumaczy jak spiskowe teorie ludzie wymyślają, do tego
rosyjskie służby żeby zamieszać itd., a jeśli nie wrzucony
ekspert lub grupa ekspertów w same„Wiadomości”, to zaraz po
specjalny program, dyskusja po aby to zminimalizować, zrobić kontra
do tych słów aby w głowach maluczkich nie powstały niepotrzebne
dywersyjne myśli.
Okazało
się, że nie musieli i to jest właśnie dla mnie zagadką i tutaj
nie trzeba tropienia „katastrofy” tylko solidnego warsztatu
socjologa i psychologa lub ewentualnie powiedzenia, że ten
warsztat nie daje tu rady.
Dodam
a właściwie przypomnę, że oglądalność tych „Wiadomości”
wtedy była bardzo duża. Codzienna to było trzy i pół miliona a
tego dnia? Miał się odbyć słynny mecz z Anglią, na nowo otwartym
stadionie narodowym. Słynny, bo tak zwany mecz na wodzie, gdzie na
oczach rozbawionej publiczności ścigano nurkującego na wodnej
murawie widza. Nie wiem dokładnie ile wtedy było, ale oceniałem że
5 milionów widzów tych „Wiadomości” ze względu na
późniejszy mecz. Ja sam choć nie oglądałem zwykle piłki nożnej, do tych „Wiadomości” zasiadłem z takiego właśnie
powodu.
Najlepsza
rzecz jednak była potem. Spodziewałem się po tym burzy w
Internecie, a także tego, że inne telewizje, media, w tej sytuacji, będą musiały o tym mówić. Nie musiały. W Internecie zaś o tym
co było w tych „Wiadomościach” mówili między sobą
wyłącznie blogerzy i komentatorzy inscenizacji smoleńskiej.
Nie
znalazłem ani jednego śladu w Internecie wtedy u innych widzów tego
wydania „wiadomości”. 5
milionów, jak wyliczyłem opierając się na danych na których
mogłem. A choćby tylko nawet 3,5, jak codziennie. Dodatkowo każdy
który nie był pewny czy dobrze usłyszał mógł przełączyć na
tvp Polonia gdzie te same „Wiadomości”,
zaraz po, były powtórzone.
Możliwości:
- wszyscy widzowie poszli zrobić sobie w tym momencie herbatę.
-
Wszyscy rozproszyli się w tym momencie.
-
Wszyscy poszli do toalety zrobić siusiu.
-
Wszyscy zaczęli w tym momencie (domownicy) przed telewizorem ze sobą
rozmawiać na inny temat a jak ktoś był sam to zaczął rozmawiać
sam ze sobą (też na inny temat).
-
Wszystko naraz.
Oczywiście
pokpiwam sobie dość. Jest to absolutnie niemożliwie z punktu
widzenia ludzkiego doświadczenia i zdrowego rozsądku aby jakaś
istotna część tych ludzi nie odnotowała obrazoburczej teorii
obojętnie jaki stosunek by miała do tego co usłyszała. Mówimy
tylko o odnotowaniu.
A
może po prostu nikt się tym nie podzielił w Internecie? Po prostu
nikt, ale to nikt, kto wcześniej o tym nie słyszał nie podzielił
się?
Jak
wam kiedyś pisałem na pewnej przestrzeni czasu robiłem tu swój
własny sondaż. Pytałem o to czasami pojedynczą osobę, czasami i
grupę, nawet kilkanaście osób. Było to więc łącznie około sto: pojedynczych osób, po kilka osób i trochę większych grupek. Gdy idzie o łączną ilość ludzi blisko 300.
Robiłem to mniej więcej na przestrzeni dwóch lat. Na początku
niemal 100 procent kojarzyło co miał niegodnego robić ów
Gorożanin iz Barnaua ze zdjęciami naszych ofiar, potem i zwłaszcza
po dwóch latach musieli już sobie trochę przypominać, ale
przypominali. Lecz tylko to co robił ze zdjęciami nie, to co mówił.
Oczywiście nie wszyscy oglądali „Wiadomości”, część tylko
tvn-owskie "Fakty", część nie oglądała telewizji, ale 90 procent z
tych ludzi o tych zdjęciach z kostnicy dawanych przez rosyjskiego
blogera słyszała. Niemniej przypomnijmy że ze względu na mecz
przed telewizorami zasiadły też osoby i to dużo, które albo
„Wiadomości” oglądały sporadycznie albo w ogóle.
Na
początku zwłaszcza jak rozmawiałem prawie wszyscy słyszeli o
rosyjskim blogerze i zdjęciach, nikt o tym co podane było w
„Wiadomościach”. A przecież jest i możliwość
podzielenia się z kimś kto nie słyszał. Ludzie o tym rozmawiali
wtedy jeszcze, a i dzisiaj zwykle głupio jak ich podsycają
kłamstwem, zwłaszcza corocznie. Ludzie mówią o wszystkim co im
podsuwają media jeśli te trąbią o tym. Nawet jeśli z niechęcią,
jeśli ich „trafia” jak tu podział: zwolennicy zamachu kontra
błąd pilota i "trafia" tych ostatnich jak słyszą o Smoleńsku, ale się odnoszą.
A
tu pustka.. ?
Zwłaszcza
zwolennicy PiS - u i prowizoryczni patrioci powinni byli o tym pamiętać,
choćby na zasadzie : „ Och Ci ruscy, wiadomo, że to Putin, itd.”
i do tego jeszcze opowiadają takie niestworzone rzeczy ci ruscy,
mieszają, że tam nie rozbił się samolot a delegację zabito gdzie
indziej i dowożono zwłoki.
Wprawdzie
w tej informacji nie było ściśle że Delegację zabito gdzie
indziej, ale to logiczny wniosek, skoro dowożono zwłoki to znaczy,
że ich tam nie było.
Choć
też logiki nie wymagajmy. Nauczyciele, księża, nauczycielskie
związki zawodowe, inteligencja polska, biskupi nie domagają się od
30 lat logiki i filozofii w szkole. Zgodnie w swojej marności w tym
względzie a część z tych środowisk w celowym szkodnictwie.
Niemniej
dla mnie jest to jedna z największych zagadek z jakimi się w życiu
spotkałem i nawet chyba w przeciwieństwie do większości
czytelników fascynuje mnie to bardziej niż nawet pojedyncze aspekty
maskirowki smoleńskiej i mgły okęcko -warszawskiej.
Na
koniec
W
materiałach na które można było natrafić w 14 rocznicę nie było
chyba żadnego nowego, który by wspominał o inscenizacji na
Siewierny. Oczywiście może się zdarzyć, że taki materiał będzie
miał te marne kilkaset wejść, albo i mniej, ale rzecz w czym
innym.
Problem
jest w tak zwanych niezależnych blogerach i niezależnych
dziennikarzach, którzy nigdy o tym nie wspominają.
Wśród
blogów które mają te kilkanaście tysięcy i więcej wejść na
materiał i gdzie jest dużo ważnych i wartościowych treści ten
temat się nie pojawia.
Potrafię
zrozumieć, że nawet ktoś kto jest patriotą polskim nie trąbi o
tym ciągle, lecz jeśli ma blisko tysiąc filmów na kanale to nie
można zrozumieć dlaczego nigdy tego choć raz nie przedstawił.
Przecież mu nie urwą głowy za jeden taki film na kilkaset, czy
tysiąc.
Więc
coś tu nie gra.
I
tu jest największa przykrość bo mamy różnych ludzi w Internecie, którzy dają wiele potrzebnych treści i wnikliwie
obserwują rzeczywistość, ale tutaj jest ściana.
Ba
przecież nie ma przymusu przekonania się co do jakiejkolwiek teorii
choćby udokumentowanej, przymusu przekonania do czegokolwiek. Chodzi tylko o przedstawienie jej. Jest
tylko przymus fizjologiczny, przymus prawny co do penalizowanych zachowań
społecznych. Na przykład gdy robimy grilla to wiemy że nie możemy
zgrillować sąsiada, którego akurat nie lubimy. Przymus
zachowywania pewnych norm. Ale już możemy wierzyć, że nie
istniejemy i jesteśmy tylko symulacją komputerową. To nie jest
zabronione. Przynajmniej w cywilizacji zachodniej. Oczywiście musimy
się przy tym zachowywać jakby to nie była prawda, czyli wspomniany
sąsiad może być dla nas symulacją komputerową, ale nie możemy
się wobec niego zachować jakby nią był stosując wedle tej logiki
jakieś szkodzące mu działania bo i tak jest tylko symulacją
komputerową.
No,
trochę żartu.
Jednak
nikt ze znanych vlogerów ani dziennikarzy czy innych osób
prowadzących vlogi o inscenizacji nie wspomni jak choćby Ator Woźniak
przedstawiający wszelkie „teorie spiskowe” jakie sobie
wymarzysz, ale tej akurat nie. Nie słyszałem też u „Suwerennego”.
Ator Woźniak akurat też nie wspomni o starożytnej Lehii nigdy a i
jako katolik, co ciągle podkreśla, myśli, że w Boże Ciało
dzieci sypiąc kwiatki czczą w ten sposób księdza, nie Boga w
Hostii, w Monstrancji. Serio, takie przekonanie wyraził niedawno. Nie
przeżyłem bardzo głęboko I Komunii, jak potem Bierzmowanie, ale od wtedy zawsze
wiedziałem, że kwiatki są dla Pana Jezusa niesionego w procesji.
Ale to tak na marginiesie.
Ludzie
służb specjalnych wypowiadający się w Internecie jako młodzi, bardziej lub mniej, emeryci, po swoim zawodzie, też są tutaj jednakowo
zwarci. Ot na przykład taki były oficer służb wypowiadający się
u popularnego Pińskiego, który swą azjatycką gębą i tatarskimi
oczami co prezentuje po przodkach, nie wiem, też podający na pewno
i ciekawe rzeczy. Oficer zaś, z tego co mówi utrwala to, że
wszyscy wsiedli do tego samolotu i tam na Siewierny, czy przed, czy nad -zginęli, choć o innych sprawach mówi i jakieś wartościowe rzeczy. No i tak samo ów Piński.
Tak,
że to jest właśnie smutne, że nikt z takich nie chce tu wybić
okna aby wpuścić choć trochę świeżego powietrza. Bo można się udusić. Ale im nie jest duszno? Mają świetną zdolność oddychania w smrodzie?
Jak
piszę, potrafię zrozumieć, że ktoś kto ma reprezentować tylko
siebie (jeśli) nie chce o tym trąbić ciągle. To potrafię
zrozumieć. Ale tego, że ktoś, jeśli miałby być niezależny, na
kilkaset, tysiąc swoich filmów nie da choć jednego o inscenizacji
w Smoleńsku, o oczywistych pytaniach które tutaj zostały mocno postawione i to już 13 i 12 lat temu, o grubych niciach tutaj – tego nie potrafię zrozumieć.
Tak samo oficerowie służb, już przecież na emeryturze.
Problem
jest dodatkowy jak ktoś wspomina o 10.04.2010 i z jego słów
wynika, można wywnioskować, że wszyscy wsiedli do jednego samolotu
i zginęli w Smoleńsku, choćby nawet mówił o niejasnościach
wielu.
Nie
rób tego człowieku, czy się nazywasz Gadowski, czy inaczej.
Jeśli nie chcesz mówić prawdy, to nie wspominaj w ogóle.
KM
P.S.
Na
koniec wszystkim takim dociekliwym śledczym dedykuję fragment z
przesłuchania Marcina
Wierzchowskiego ( jedną z tysięcy grubych nici) z Kancelarii Prezydenta przez Zespół
Parlamentarny. Drugie półrocze 2010. (Transkrypcja moja).
Od
około 1:42:40 do :43:16 ( Nagranie było tylko dźwiękowe).
Ewa
Kruk : To jest odległość, pan mówi, około kilometra
od miejsca..
A.
Macierewicz : 800 metrów.
(Wierzchowski
mówi wcześniej: 800 metrów, kilometr)
E.
Kruk : ..oczekiwaliście. 800 metrów, kilometr gdzie
oczekiwaliście, a tam gdzie rozbił się Tupolew załóżmy..
(wytłuszczenie C.P.) i pan nie słyszał nic poza świstem silników?
M. Wierzchowski:
Nie.
(pauza,
cisza)
A.
Macierewicz: Ani nie widział pan, nie wiem, kłębów dymu, czegokolwiek, błysku, nic takiego.
M.
Wierzchowski: Nic.
E.
Kruk: Bo to jest
odległość, którą ja jakoś se nie mogę wyobrazić, że nie
słychać uderzenia samolotu o ziemię, tak?
(Krótka
pauza w wypowiedzi) To już przepraszam moje takie.
A.
Macierewicz : No jest jak jest.
M.
Wierzchowski: No ja niczego nie słyszałem, no!
(Dwie
powyższe wypowiedzi nakładają się)
A.
Macierewicz ( nieco podniesionym głosem) Jest pana relacja,
to ona jest tutaj najważniejsza, więc to..
(wchodzi
z pytaniem o karetki pos. Kozak)