Kolejny,
wcześniejszy przekaz.
Rozstrzelony druk w przekazie, jak zawsze, podany jest z Nieba.
Czcionka jest jak zawsze, w zamyśle, jednakowej wielkości.
Proszę pamiętać o podpisywaniu przekazów.
C.P.
Środa,
21 luty
Mówi
święta Maria Magdalena
:)
Masz
mamę tylko biologiczną, lecz masz za to przyjaciółkę Marię
Magdalenę, która zniweluje to, co przykrego jest w związku z Twoją
mamą.
Mimo,
że jesteś osobno, jak przyjeżdżasz, choć na krótko, są scysje.
Chodzi oczywiście głównie o porządek, ale nie tylko.
Czy
naprawdę akceptowalne jest, że Twoja mama będąc przy zdrowych
zmysłach i nie mając jeszcze zaników pamięci potrafi rozłożyć
w kuchni używane kawałki ręcznika papierowego w kilkunastu
miejscach, bo będzie go używać ponownie, bo jest „czysty” a na
półce nieraz zostawiała na miesiąc kawałki papieru do rąk i
zaschnięte leżały tak dopóki ich nie wyrzuciłeś a nie
wyrzucałeś od razu bo czekałeś i chciałeś wiedzieć czy i kiedy
ona je weźmie.
Mówi,
że nie pamięta, nie widzi. Lecz żeby zjeść i znaleźć to co
trzeba to już pamięta, choć jak się znajdzie w lodówce to po
staremu. Jest wybredna, lecz tyle razy było mówione jak jest coś
zaczęte i nie bardzo może, czy nie chce tego jeść, a jest świeże,
to zamraża, dodaje do innej potrawy, robi sałatki. Przez półtora
roku nie zrobiła ani razu byle sałatki. Tak się wykorzystuje
produkty. Coś zostaje w lodówce, nie je się tego, na przykład
rozpoczęty twaróg – do sałatki. A Ty, dziecko, lubisz sałatki
i od mamy nigdy ich nie możesz dostać a sam nie masz czasu.
Naprawdę,
gdybyś był rencistą, nawet przy swym stanie zdrowia, robił i
przetwory i zawsze byłoby czysto i gotowałbyś bardziej
pracochłonne i pożywne rzeczy. Nie miałbyś z tym problemu, tym
bardziej, że masz zdolności kulinarne.
Owszem
jest stara i nie jest zdrowa lecz trzeba
c o k o l w i e k chcieć, wtedy można c
o ś zrobić.
Odwiedzasz
mamę bo tak Ci było przekazane, że winieneś to robić, jak możesz
codziennie. Czasami przynosisz jej też mniejsze zakupy, choć jak
wiesz nie powinieneś robić zakupów, lecz jeszcze nie masz osoby,
która by to robiła.
Nie
można ile się chce leżeć ze smartfonem, nie można się też
modlić kosztem takich rzeczy jak choćby pozamiatanie podłogi w
kuchni, czy przetarcie jej.
Jeśli
tak się sytuacja ma, za każdym prawie razem jest scysja, to
będziesz odwiedzał mamę tylko wtedy kiedy to jest konieczne,
zasadniczo dwa razy w tygodniu.
Tracisz
dla niej czas i masz słowa nie pisnąć jak wchodzisz do kuchni i
śmieci na podłodze, a pod nimi zaschnięte brudy. Są kafelki,
dobrze i łatwo się myje.
Bo
ona musi koło siebie zrobić.
Owszem,
lecz czy naprawdę tak trudno było umyć zlew w łazience, co
zrobiłeś w trzy minuty, jak i ubikację i tę kuchnię, choć
przyszedłeś zmęczony, bo miałeś zamówioną osobę do
potrzebnych rzeczy, musiałeś trochę pomóc i się zmęczyłeś.
Wcześnie rano wstałeś i musiałeś posprzątać u siebie a potem
jeszcze, bo robił coś co zapyliło kuchnię.
Będziesz
tak zatem czynił. Przychodził dwa razy w tygodniu. Zamówisz osobę
do sprzątanie, będzie przy okazji odwiedzać. Może uda się też
by przygotowywała jej posiłki, lecz jak miałaby podać śniadanie
na przykład skoro Twoja mama ma zupełnie inne pory...
Jest
na emeryturze i może i powinna coś zrobić.
Zatłukła
Ci dywan w pokoju w którym śpi a jest w połowie wełniany. Jak nie
ma być brudny nawet mimo odkurzania, jak wchodzi [ nań] w papciach,
którymi w kuchni staje na brud. W kuchni i nie tylko, w łazience i
ubikacji, lecz zwłaszcza w kuchni.
Powiedziane
jednak było, że pieniędzy będzie mniej na wszystko.
Nie
stara się być gospodarna. Jeśli idzie o ciasto, choć to nie
teraz, w Poście, nigdy nie upiekła go w nowym miejscu, czyli przez
półtora roku. Najmarniejszej babki.
Wykręca
się, że nie zna dobrze tego piekarnika i tak nie poznała go przez
półtora roku... Złej baletnicy rąbek spódnicy. Wigilię
spędziłeś razem na starym miejscu czyli tam gdzie jest. Zaciskać
musiałeś zęby wobec tego jak wyglądała kuchnia, bo nie chciałeś
w Wigilię nic mówić, bo wiedziałeś, że skończy się to scysją.
W
ogóle nie jest z Ciebie dumna. Nie jest wdzięczna i traktuje Cię
gorzej niż gdybyś był nauczycielem w szkole podstawowej lub
wykonywał nawet jakąkolwiek pracę.
To
wszystko związane jest z demoniczną hipnozą, lecz człowiek ma
wolną wolę.
Dziś
znów obraziła Cię w związku z wejściem do Twego mieszkania
< tzn nie chodzi o to, że tam wchodziła, nie wchodziła C.P.>
. Jest
tak, że jednego dnia zachowuje się normalnie i normalnie o takich
rzeczach rozmawia a drugiego zachowuje się trzeba rzec - podle.
Niestety
Twoja mama zachowuje się podle.
To
mówię ja, Maria Magdalena. Gdyby to nie była Twoja mama to choć
jest kobietą powinna dostać za to w twarz. Niestety.
Prowokuje
Cię do złości, które idą za Tobą jak wracasz. Wychodzisz od
niej też zwykle nieplanowanie ze względu na sytuację.
Starość
nie zwalnia od bycia przyzwoitym. Od niczego nie zwalnia co jest
właściwe i co można wykonać.
-
Co z nią jest nie tak. Przecież i przed przekazami były opisywane
dawniejsze cyrki, jak ten z lodówką. Starała się o działkę za
domem, ale w lodówce pleśniały rzeczy jak nie ingerowałem a
pieniędzy nie było za dużo. I mówiła, że w takim razie nie
będzie gotować a tylko zajmować się lodówką. I nie można było
ustalić, że w takim razie ja będę pilnował tego porządku. Nie,
nie dało się tego zrobić. Kto tak mówi, takie bzdury, że będzie
zajmować się lodówką kontra obiad. Tu 3,4 godziny dziennie, tam
godzina raz w tygodniu.
-
Mam jej obraz. Cóż powiem, są pewne zaszłości.
Upiera
się coraz bardziej. Chce szacunku i uznania kiedy ty przychodzisz i
boisz się wejść do kuchni bo śmieci na podłodze.
Na
ławę w kuchni dałeś kocyk. Był on zawsze kiedy byłeś a teraz
jest zrzucony bo „ona siedzi na ławie”. Dobrze, tylko dlaczego
jest tak niechlujnie ściągnięty, że zakrywa połowę ławy w pół
zwinięty. Albo [
niech] go zabierze albo niech złoży porządnie.
-
No i wiesz Magdaleno sama jak to jest. Zwrócę na to uwagę <
nieczytelnie zapisana reszta zdania C.P.>.
Kuchnia
jest przestronna a ona zagraca 3/4 stołu, wystarczy jej kawałek,
który jest itd.
Te
ręczniki papierowe o których mówiłaś też zajmują przestrzeń.
Ja jestem zmuszony albo je omijać, albo jeśli nie chcę – wziąć.
-
Czasami Ci przyzna rację a na drugi dzień inaczej. Tak jest od
początku przekazów. To zachowanie pijaka degenerata.
Lecz
Twoja mama nigdy nie nadużywała niczego, nie jest też degeneratką.
Ale tak się zachowuje pijak. Łatwo go rozzłościć. Wadzi się:
jednego dnia okaże skruchę z powodu swego postępowania. Drugiego
się nie stara.
Podobnie
zachowuje się Twoja mama.
Pijak
ma w sobie diabła. Niestety Twoja mama ma go też ze względu na to,
że jesteś prorokiem i do tego Gniewem Boga Ojca.
Maria
Magdalena kładzie mi rękę na ramieniu.
Cóż,
matki się nie wybiera.
Problem
w tym, że dawniej się dość dobrze dogadywaliście, poza wyjątkami
jak lodówka czy Twoje prośby o przegotowaną wodę dla Ciebie
odlewaną z elektrycznego czajnika i pamięć o kwasku cytrynowym
abyś mógł zagasić pragnienie, to było jak grochem o ścianę.
Czy tak robi kochająca osoba? Nie dba aby ktoś kogo kocha mógł
się napić choć wody w upał? „Zrób sobie herbatę”.
Lecz
diabeł tkwi w szczegółach.
Nie
masz mamy jak tylko biologiczną co powiedziała Matka Boża. I tak
jest.
Nie
łudź, że to się zmieni, przynajmniej do Oświecenia Sumień. Jest
Ci obca przez swe zachowanie. Nadal możecie rozmawiać o tym co się
dzieje na świecie i w innych Orędziach, głównie Żywego
Płomienia, lecz czy warto rozmawiać jeśli nie czyta Twoich. Mówi,
że bolą ją oczy i faktycznie tylko słucha i ogląda. Lecz mogła
poprosić Ciebie o wydrukowanie i jednak czytać, bo może czytać w
dzień, choć jej trudniej. To, że ma z tym problem to też jej
wina. Miała iść przecież na operację oczu. Nie może czytać,
ale na smartfonie widzi, wie kiedy wyłączyć reklamy i gdzie
nacisnąć, widzi ten mały napis.
Ale
nie widzi problemu, że nie czyta Orędzi kierowanych do Ciebie.
Wobec
tego iż <nieczytelnie zapisane słowo C.P.>
Ciebie, lecz przecież utrzymuje tu egzystencję dobra wola garstki
ludzi, na zwiększone koszty < nieczytelny fragment
C.P.> powinna siedzieć cicho nawet
gdybyś obsypywał ją nieuzasadnionymi pretensjami.
Nie
musi być „taka odważna” w stosunku do Ciebie. Może dojść do
czegoś niedobrego. Niebo Cię ustrzeże, lecz po ludzku mogłoby do
tego dojść.
Czyż
nie mówił Jezus tego do niej dawniej? Przypominał, że możesz
zabić człowieka bez mrugnięcia okiem, dlatego choć jest Twoją
mamą nie powinna Cię prowokować.
A
jednak jesteś prowokowany i obraża, że jesteś opętany.
Na
to zwracał uwagę Jezus, że jednego dnia wierzy w Orędzia, które
otrzymujesz, ale jak coś jej nie pasuje w waszej relacji to je
neguje, negowała < nieczytelnie zapisane dwa słowa,
ale sens nie może być inny, że negowała pewne fragmenty, czy
negowała częściowo C.P.> a teraz
nie czyta i rozmawiacie jak ślepy o kolorach.
To,
że uznaje za prawdziwe a podważa jak prywatnie coś iskrzy jest
głupie, małe i po prostu podłe, lecz przede wszystkim małe.
Twoja
mama stała się karłem. Matka Boża ponad rok temu nie chciała
powiedzieć tego wprost, ale jasno wynika to ze słów Matki Bożej.
„ Nie mów niemądrze” powiedziała Matka Boża.
Kto
mówi niemądrze w zasadniczych rzeczach, jest po prostu głupi, ale
głupota nie stoi daleko od zła.
Głupotą
jest walczyć z Bogiem, głupotą nie postępować godnie.
Jak
zauważyliście, ja Maria Magdalena nie „certolę” się gdy idzie
o słowa, jak było o tej prokurator.
Powiem
więc na koniec, że Twoja mama postępuje jak szelma. I musi to być
powiedziane. Mimo, że była prawym człowiekiem postępuje jak s
z e l m a.
Całuję
Cię mocno:) ( w policzek)
Mój
Ty biedaku.
Kocham
Cię i nie mogę się doczekać kiedy będziesz kim masz być i także
[cieszę się] Twym ślubem i Twą żoną i
pamiętaj, że ja wyprosiłam jej urodę.
-
Dziękuję moja słodka przyjaciółko.
Dziękuję.
Otrzymał
Cyprian Polak (Krzysztof Michałowski)
.......................................
Przenoszenie
się duchem do wpływu Tuchełki do rzeki Bóg aby uzyskać
podwojenie modlitw.
Rozmawiałem
o tym z Wybranym, bo była kwestia tego, że mogę tylko to, a jeden
wyjazd zaplanowany zły znów utrącił bo przyszło nowe
przeziębienie, choć wyszła tu dodatkowa rzecz dobra, którą
spowodowało to przeziębienie.
Powiedziałem
mu, że nie mam problemu z przeniesieniem się duchem w to miejsce,
ale mam tutaj kłopot innego rodzaju bo moja wyobraźnia jest na tyle
wystarczająca, że jak jest zimno na dworze a przenoszę się tam
duchem to jest mi zimno i nie mogę się skupić na modlitwie.
Wybrany
powiedział, żeby się tym podzielić, której to prośbie jestem
posłuszny choć nie bardzo wiem, rozumiem, czemu to ludzi zbuduje,
zmotywuje.
Jest
tak, że jeśli znam dobrze jakieś miejsce to nie mam problemu aby
się tam przenieść duchem, w wyobraźni i odczuwać to niedużo
gorzej niżbym tam był w rzeczywistości.
Apogeum
tej mojej wyobraźni było w młodości, w wieku 26 lat i były
rzeczy których teraz nie potrafię, ale zasadniczo dużo gorzej nie
jest.
Znając
dokładnie takie miejsce mogę po nim chodzić, usiąść, obracać
się, dotknąć i odczuwam blisko stanu jakbym tam był.
Pogoda
musi być adekwatna do tego jaka jest za oknem, czy konkretnie w tamtym miejscu, no ale temperatury nie różnią się znacznie, bo inaczej czuję, że
to jest oszustwo.
Gdyby
był duży upał to też miałbym problem ze skupieniem się po
przeniesieniu się duchem, choćby u mnie w domu chłodził
klimatyzator, wtedy musiałbym modlić się tam w cieniu inaczej nie
dałoby rady..:) a i tak przy bardzo dużym upale w wyobraźni
popijałbym wodę.
Zatem
jak tam jestem duchem to jestem sam, jest pusto, podchodzę do
krzyża, kikuta krzyża, dotykam metalu, czuję jego chłód i
fakturę metalu, całuję, widzę miejsce ścięcia każdy fragment
wyraźnie, dotykam, głaszczę odczuwam fakturę drewna konkretnie
tego jak ono jest.
Jak
przyklęknę to odczuwam nierówność fragmentu ziemi tam, czy jakąś
gałązkę pod kocykiem który rozłożyłem, czy jak się położę
na karimacie to jest mi tak samo niewygodnie jak w rzeczywistości
ręce dotykają ziemi ze słabą teraz trawą, jest zimna, końcówki
palców, dłonie lekko ubrudzone. Czyli jak chcę się tam modlić w
wyobraźni na leżąco to trochę trwa nim się umoszczę, jak w
rzeczywistości. Oczywiście mogę to wyobrazić to sobie bardzo
ogólnie i wtedy będzie szybko, ale dla mnie to nie jest to
prawdziwe przeniesienie się duchem.
Stojąc
czy klęcząc przy Krzyżu poprawię w wyobraźni znicz, czy kwiaty
sztuczne w wazonie. Powiał lekki wiaterek, zlatuje jeszcze mały
zeszłoroczny listek który się ostał, zahacza mi o kurtkę, spada
na ziemię. Zobaczę także owada jak idzie na przykład mrówkę,
mogę śledzić ją wzrokiem dokładnie.
Słyszę
dolatujące gdzieś z drugiej strony rzeki głosy, czy z innego
miejsca, jak czasem sami nie wiemy jak nas doleci głos z otoczenia,
w cichym miejscu a jeszcze niesie się po wodzie.
Popatrzeć
na rzekę, z płynącym kawałkiem średniego konaru, z bliska przy
spadzie do rzeki na rybki, gdy ciepło, zanurzyć stopy w rzece,
potem gdybym ubierał buty to może to wyglądać tak samo jak w
rzeczywistości to znaczy opór mokrego piasku gdy się wyciera nogi
a nie że od razu zakładam buty i już.
Ta
łatwość jest gdy idzie o przyrodę nieożywioną i małe zwierzęta, owady zasadniczo i ryby, bo są w wodzie i są widoczne częściowo.
Oczywiście
jak każdy z was mogę wyobrazić sobie wszystko, ale wtedy to będzie
bardziej mgliste, nie tak precyzyjne. Więc ta krowa na łące tak,
ale musi być w pewnej oddali jak i pierwszy bocian teraz.
Odczuję
też zapachy, wilgoć wody i lekko zbutwiałe zapachy teraz na
przedwiośniu. Opieram się na tym co znam, więc jak teraz jest tam
zalane to oczywiście mogę to sobie wyobrazić, ale będzie to
słabsze i będę opierał się na widoku zalania, który znałem.
Najlepiej
tu wychodzą formy proste z bliska. Mogę na przykład sobie
wyobrazić półprzeźroczysty szklany sześcian w pokoju, zawieszony
w powietrzu, wielkości domowego niedużego akwarium i będę mógł podejść do niego, oglądać ze wszystkich stron, dotykać, zobaczę jak przechodzą
przekątne, mogę ją poprowadzić i narysować wyobraźnią kreskę
jak laserową ( a potem zmierzyć od tej kreski kąty na przykład) a
także włożyć głowę do środka i oglądać od środka i wtedy
jest mi duszno. (Jedyny mój sukces matematyczny to było w stereometrii - geometrii przestrzennej, której mieliśmy tylko dwie godziny i dostałem jedyną chyba piątkę z matematyki i okazałem się najlepszy w klasie, gdzie matematyczni uzdolnieni mieli tu problem).
Podobnie
ławka na skwerze, drewniana, malowana. Wszystkie są do siebie
podobne i organizm i jaźń doskonale znają odczucie ławki.
Więc
gdy usiądę na tej ławce w wyobraźni, odczuwam ją, jest mi trochę niewygodnie
bo źle usiadłem, poprawiam się, widzę odłupany fragment
pomalowany farbą, idzie tam mróweczka czy inna małe żyjątko,
przyglądam się mu, daję palec wchodzi mi na palec. Wcześniej daję
plecaczek, akurat jest dość ciężki, bo dużo w środku, zesuwa
się trochę, poprawiam go. Wiercę się trochę na tej ławce, coś
mi niewygodnie, podciągam kurtkę bo na niej usiadłem a zrobiła
się fałda, w końcu siedzę chwilę spokojnie, odpoczywam.
Dalej
mi się już nie chce siedzieć, więc wstaję, zakładam plecaczek,
trochę mi gorąco w kurtce bo nie najlepiej się czuję, rozpinam,
znowu powietrze za chłodne więc zasuwam zamek z powrotem chociaż
trochę mniej:) idę.
Nie
wiem do czego może się to komuś przydać, ale jestem posłuszny
więc to opisuję.
Myślę,
że każdy może tu swoją wyobraźnię rozwinąć bardziej niż ma,
aby, jak w tym przypafku, mòc sobie lepiej wyobrazić pobyt w miejscu świętym, choć dla
uzyskania głębszych efektów chyba potrzebne są pewne
predyspozycje. Zasadniczo jednak może nam wystarczyć i wystarcza zdjęcie miejsca albo pamięć jak ją każdy ma.
Niemniej Wybrany mówił wcześniej, że ludzie zgłaszali iż mają problem z tym przeniesieniem się duchem. Każdy jak może. A moje świadectwo tutaj jest.
…............................
Siedem
koronek. Pan Jezus do Ewy Rycielskiej.
Pan
Jezus przyszedł do Ewy Rycielskiej i powiedział, że trzeba
odmawiać siedem Koronek do
Miłosierdzia Bożego przez siedem dni i prosić o łaskawość i
Miłosierdzie nad sobą, nad swymi rodzinami i nad Polską przez
Miłosierne Serca Pana Jezusa prosząc o to wszystko Boga Ojca.
Pan
Jezus powiedział, że Polsce grozi wielkie niebezpieczeństwo.
Należy
zacząć je jak najszybciej.
Korzystajmy
więc z tej łaskawości Bożej, tym bardziej, że to tak niewiele i
odmówmy w tym siedmiodniowym cyklu.
O
tym (wcześniej) na kanale „ Duch Święty mówi do Polaków”.
https://youtu.be/a7p23VVp2zs?feature=shared
…...............................................
Dziękuję
za modlitwę w mojej intencji jako Gniewu Boga Ojca
Jak
mnie poinformowano jakiś czas temu są trzy Róże Różańcowe.
Bóg
zapłać za modlitwę jak i za posty!
Są
także zapisy na posty i do kolejnej Róży. Zapisy pod tym adresem:
wodarr@protonmail.com
Proszę
o te posty z zapisem, czy także bez,
na te ostatnie pięć dni Wielkiego Postu.
Zły
naciska i utrudnia także pracę, moje obowiązki, tak że trudno mi często coś zrobić, tak jak teraz przygotować ten wpis, czego dotąd nie
było.
Nie
ma problemu tylko z zapisaniem i przepisaniem Orędzia.
…...............
„Wielki
Tydzień w Poemacie Boga Człowieka”.
Nie
mamy lepszej strawy duchowej podczas Wielkiego Tygodnia jak opis
Wielkiego Tygodnia w „Poemacie Boga Człowieka” Marii
Valtorty.
Zatem
warto aby i ci co czytali, także ci co jeszcze nie czytali - sięgnęli
teraz. Codziennie kolejny dzień, tak jak to jest w „Poemacie”.
Jak
ktoś nie ma książki w 10 tomowym wydaniu niech przeczyta w
Internecie.
http://www.objawienia.pl/valtorta/spis-val.html
Ci
co są w trakcie czytania i na przykład są w połowie niech na ten
czas przejdą dalej a potem wrócą. Valtorta też nie otrzymywała
po kolei.
Należy
jednak posiadać to dzieło jak najszybciej. Nie można zakładać,
że będziecie mogli czytać spokojnie te pięć tysięcy stron w
przyszłości. Znam osobę z Małej Trzódki która czyta już cały
rok. Rozumiem, że ją interesuje, ale chodzi do pracy, w tym dużo
czasu zajmuje jej dojazd, sama wykonuje to co potrzebne do
mieszkania, do codziennej egzystencji, dużo się modli, nie opuszcza
mszy i nabożeństw, Adoracji.
Jest
oczywiście kwestia wydania tych trzystu złotych z kawałkiem. Bywa,
że jest to problem. Natomiast kto może niech nie pozbywa się tego
i nie zwleka aby móc wzmacniać się tą lekturą duchową
(fragmentami zapewne) w trudnym czasie który przyjdzie.
Pismo
Święte i „Poemat” ( w 10 tomowym wydaniu bez skrótów) to to, co powinniśmy mieć w bliskiej i dalszej przyszłości zawsze przy
sobie.
Wydaje
mi się, że czytelnicy mych Orędzi to jest mniejszość, którzy
przeczytali cały „Poemat”. Wydaje mi się, że maksymalnie może
to być 40 procent, ale raczej jest mniej. Niech to się zmieni.
Z
Panem Bogiem
C.P.