Matka Boska Ostrobramska

Matka Boska Ostrobramska

16 października, rocznica wyboru Polaka na stolicę Piotrową. Wspomnienie wczorajszej przygody.

 

16 października, rocznica wyboru Polaka na stolicę Piotrową.

Wspomnienie wczorajszej przygody.


Pan nieoczekiwanie powiedział, żebym dzisiaj ( czyli 15 października, w czwartek) poszedł do kina.


Mój ograniczenia miesięczne ( 10 września – 10 październik) m. in . słodycze, oprócz gorzkiej czekolady na wzmocnienie, kino, inne skończyły się. Zdziwiłem się jednak bo raczej będę się tutaj ograniczał gdy idzie o kino bo i też nie jest mi to potrzebne, samo zaś kino teraz mi nie odpowiada mi z dwóch powodów, po pierwsze jest za głośno, po drugie nie odpowiada mi oglądanie reklam skoro zapłaciłem za bilet i to nie małe pieniądze przecież.


Widać jak tu rynek konsumenta leży i z tymi ludźmi którzy nawet chodzą do kina można zrobić wszystko. Są za darmo telewizje. Więc rozumiem, że ktoś kto ogląda płaci haracz w postaci reklam. Jeśli ktoś nie chce reklam to płaci za kanał telewizyjny w którym ich nie ma. Internet jest za darmo, przynajmniej bardzo wiele w nim, to zmuszeni jesteśmy do reklam. Podobnie musi wyglądać i w kinie. Płacimy za bilet niemałe pieniądze, zwykle jest to 25 złotych, do tego teraz chyba zawsze? projekcja cyfrowa, więc odpada koszt wyeksploatowanych kopii filmowych i ta obsługa jest o wiele tańsza. Tu bach walą ci do 15 minut reklam. I nikt z kinowych konsumentów nie widzi problemu.

Niewiele jesteście warci pod tym kątem kinowi konsumenci. Skoro płacę za bilet to nie mogę być zmuszany do korzystania z reklam za wyjątkiem może zapowiedzi filmowych. I to nie w tym sensie, że jestem zmuszany tylko zakładając, że tego jako ktoś kto korzysta z kina chcę. I to może zostać, bo bywa przydatne, dla tego kto często chodzi do kina, a te pięć minut spóźnienia nieraz nie będzie skutkowało spóźnieniem na seans. Ale nic innego. Żadne inne reklamy. Bo płacę za to aby ich nie mieć tak jak w telewizjach, czy nawet w internecie, kiedy ktoś skorzysta przykładowo z oferty youtube bez reklam i zapłaci, aby ich nie oglądać, comiesięczny haracz.


To refleksja istotna dlatego, że widzimy teraz powszechne godzenie się i nie widzenie problemu i na tym przykładzie widać to wyraźnie a przykład jest od lat.


Zatem nawet gdybym miał ochotę a świat toczyłby się bez „pandemii” i nie żylibyśmy w czasach w których jesteśmy, w czasach w których wydarzy się niebawem coś czego nie było w historii świata, czyli Krzyż na Niebie, potem Mały Sąd, a potem finałowo Trzy Dni Ciemności, to prawie nie chodziłbym do kina ze względu na reklamy, których nie powinno być jak i zbytnie „dawanie po uszach” i to nie nawet jak mamy film ze strzelaniną ale tylko jak zrobi się trochę głośniej w filmie na przykład obyczajowym. Ja przytykam uszy, a co to jest za robota? Czy po to płacę by przyciskać uszy albo w tym celu zakładać ( trzeba najpierw takie kupić) wygłuszacze na uszy, które używa się na strzelnicy? A jak jest ciszej na filmie to je ściągać, potem zakładać? Mam gdzieś taki interes.


No więc zdziwiłem się trochę i myślałem, że Pan chce mnie wysłać na jakąś rozrywkę, może film szpiegowski, może sensacyjny, może jakiś ciekawy historyczny puszczają.

Co do kin to od początku, to znaczy od marca mamy tutaj ograniczenia, czyli mniejszy wybór, bo z tego co wiem sieci dużych kin wielosalowych przynajmniej w części mają cały czas zamknięte. Ale nie sprawdzałem jak jest teraz i jak było ostatnio.


Patrzę na repertuar, patrzę i jest film o naszym papieżu.


Pójdę na ten niewątpliwie. Kino Kijów w Krakowie. W ten sam dzień jestem wcześniej w jego pobliżu, bo na Błoniach gdzie odmawiałem Koronkę w miejscu Wolnej Elekcji. Potem przyjeżdżając na seans trochę za wcześnie na krótko znowu podjechałem na Błonia.


Jak wiemy od kilku dni padały od rana do nocy deszcze i niebo było cały czas zaciągnięte. W ten dzień było tak samo, ale ze względu na spowiedź, obiad w pobliżu Błoń przy okazji, wyjechałem znacznie szybciej i w momencie mego wyjścia nieoczekiwanie się wypogodziło, potem przez czas filmu i powrót i msza potem i Adoracja po mszy pogodnie. I dzisiaj znowu od rana leje i niebo zaciągnięte. Było tak i niedawno przy okazji wcześniejszych i pochmurnych dni. Pada od rana ( a w Krakowie ostatnio szczególnie dużo na tle tego co jest w kraju) jadę na mszę dalej od siebie, w momencie gdy wychodzę nie planując wcześniej godziny ani tego wyjścia wypogadza się nieoczekiwanie. Tam jeszcze zamawianie intencji, potem coś coś jeszcze Pan dla mnie chciał.

W podobnej sytuacji niedawno było tak samo. Ale gdy tylko wychodzę na mszę obok i nie mam pójść w kilka miejsc i dodatkowo Pan mnie  nie zachęca do tego dłuższego wyjścia także abym trochę ucieszył ducha pogoda się nie zmienia.

Zatem tak było i wczoraj.


Sens był w sali którą nazwali salą klubową. Nie byłem tam nigdy. W tym kinie od czasu zamieszkania w Krakowie drugi raz. I poprzednio przed kilku dobrych laty. I dużo dawniej. Sala mała, taka do dyskusji po seansie, bez numerowanych siedzeń, jasne wygodne kanapy, ale cóż widzę seans ma się zaraz zacząć a jestem sam na sali. Zrobiło mi się smutno. Nie dlatego, że byłem sam w ogóle, bo to by mnie nawet bawiło gdybym wybrał się na jakikolwiek inny film i nawet był zadowolony i trochę ubawiony, że seans tylko dla mnie:) ale że to film o papieżu Polaku, jest przeddzień rocznicy wyboru, setna rocznica urodzin, Kraków wreszcie, a jestem tylko ja. Wreszcie zamykają drzwi, rozglądam się usilnie czy ktoś się nie zaszył w jakimś kącie, nie - jestem sam. Nikt się też nie spóźnia i do końca seansu jestem sam.

 Można się zdziwić, że seans się odbył, bo kina mają przepisy takie, że na sali muszą być co najmniej dwie osoby. No, ale nie wiem, może tu jest inaczej. W każdym razie mimo że byłem sam puszczono film.

Spodziewałem się wcześniej, że film będzie w dużej sali, potem, że jednak trochę osób będzie. Tego się nie spodziewałem.

To jest signum temporis tego czasu i tego czym się okazali Polacy. I nie mówmy też, że gdyby nie było coronawirusa to sala byłaby nabita, albo ludzi byłoby dużo. Nie, nie byłoby dużo lepiej, poza zbiorowymi, nielicznymi wyjściami.

Film jest dobry i wciągający. ( Tytuł: „Wojtyła. Śledztwo”, dokumentalny, reż. Jose’ Maria Zavala) Minusem jest tylko oglądanie większej ilości Dziwisza na ekranie (masona 33 stopnia wedle dostępnego publicznie dokumentu co do którego Dziwisz i Kuria jak był wtedy nie próbowali mówić, że to fałszywka), no ale cóż nie jest to wina reżysera.


Gdy patrzę na Jana Pawła II przypominam sobie, że mówił do mnie przez M. Michalinę, dziękuję za to, ale jest mi coraz bardziej smutno, że tylko ja jestem na tym filmie teraz, że Polacy, do tego Krakowianie to mają gdzieś. Tylko jeden seans był, na siedemnastą. Czy w innych kinach w Krakowie wczoraj, nie wiem. Może nie?


I Jan Paweł II przychodzi. Widzę Go oczami ducha. Jest w białej sutannie tylko, bez zwierzchniego nakrycia i siada na jednaj z kanap. ( Akurat te jasne kanapy pasują do Jego sutanny). Wcześniej wita się z mną uśmiechem. A potem jak już usiadł to mówi: „ Teraz jest nas dwóch”. Wszyscy na pewno poznajemy charakterystyczne poczucie humoru papieża, choć Jan Paweł II powiedział to z pewną powagą bo był to komentarz do nieśmiesznej sytuacji.


KM





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rozmowa z błogosławioną Ewą, matką wszystkich ludzi. Poniedziałek Wielkanocny (2021)

  Poniedziałek Zmartwychwstania Pańskiego (2021) Rozmowa z błogosławioną Ewą, matką wszystkich ludzi. Około 9.30 - Oto jestem, Krzy...