11 lipca, rocznica mordów ukraińskich na Wołyniu.
Krwawa niedziela, gdzie równocześnie zaatakowano blisko 100 polskich miejscowości.
Ballada o Podkamieniu.
https://youtu.be/ODHv4dK-gOw
Reportaż.Zbrodnia UPA w Podkamieniu
https://youtu.be/9WfMxVxGhs0
Podkamień to jedna z miejscowości, kresowe miasteczko, gdzie miał miejsce potężny mord na ludności, który ukryła się w podkamienieckim klasztorze.
Jednak Podkamień to nie miasteczko na Rusi (Ukrainie) jak każde. Tam bowiem mieściło się najważniejsze Sanktuarium Matki Bożej. Tak jak w Koronie główną jest Matka Boska Częstochowska, na Litwie Pani z Ostrej Bramy, tak na Ukrainie była Matka Boska Podkamieńska zwana inaczej Różańcową.
Dziwię się, że nie jest to utrwalone w świadomości Polaków i to nie tylko obojętnych bo to oczywiste, ale i patriotów. Kojarzą prawie wszyscy Patronkę Litwy ( a teraz i Patronkę wszystkich Polaków na Czasy Ostatnie wedle przekazów danych Zofii Grochowskiej, a teraz także Michalinie od Apokalipsy i również przeze mnie i może jeszcze innych i dawniejszych?) ale już nie Patronkę Ukrainy.
Dlaczego jednak wspominam o Podkamieniu? Tak, należy się to ze względu na zapomniany, cudowny wizerunek. (Uratowany przez Dominikanów podkamieńskich, teraz znajduje się w kościele Dominikanów we Wrocławiu przy Placu Dominikańskim w bocznym ołtarzu).
Jednakże wspominam i dlatego iż w Podkamieniu urodziła się jeszcze moja mama, trzy miesiące przed wybuchem wojny. W Podkamieniu urodziła się jej mama (czyli moja babcia) żyła i mieszkała jej mama czyli moja prababcia. Wedle relacji babci ( z domu Bukowska) jej dziadek miał jeszcze folwark, ale stracił go w młodości i Bukowscy wsiąknęli w krąg mieszczan.
Babcia Aniela wraz z trojgiem dzieci wraz z innymi Polakami ukrywała się w klasztorze, to znaczy przychodziła tam na noc a w dzień była zwykle w swoim domu. Trzeba było samemu zorganizować coś do jedzenia, sprawdzić dom. Babcia była sama bez męża z trojgiem dzieci dlatego, że z Podkamienia został siłą można powiedzieć wzięty do Armii Berlinga.
Jest to coś o czym się w ogóle nie mówi. Mówi się, że w tak zwanej Armii Berlinga byli albo ochotnicy, albo ci "co nie zdążyli do Andersa”. Otóż mojego dziadka Józefa i przecież nie tylko jego (czyli ojca mamy) wzięto do Armii Berlinga z własnego domu, bez jego chęci jako obywatela sowieckiego. Powiedziano, że jest tworzone polskie wojsko i miał do niego iść czy chce czy nie. Chował się i ukrywał. Nie mogli go znaleźć, jednak dali do zrozumienia, że ucierpi na tym rodzina czyli żona i trójka dzieci. W tej sytuacji ujawnił się i poszedł do wojska.
Jednak babcia z dziećmi wyszła z klasztoru. Przyczynił się do tego Ukrainiec, który ostrzegł babcię choć nie wprost. Mówił jej, że tam nie dobrze być, ale nie chciał nic powiedzieć dokładniej. Babcia pomodliła się jeszcze i wyszła z klasztoru. Ludzie ufali temu miejscu oprócz zaufania pokładanego w Matce Bożej jeszcze z innego powodu. Klasztor był ufortyfikowany i broniony przez ludzi z bronią palną. Była to lokalna obrona organizowana przez członków Armii Krajowej, jednak o tym nie mówiono i wtedy zbytnio a po wojnie tym bardziej. Dopiero po 90 tym roku wielu Podkamieniaków dowiedziało się, że obroną kierowała Armia Krajowa.
Klasztor wzięto jednak podstępem i nastąpiła straszna rzeź. Wielu zginęło podczas ucieczki. Klasztor był ściśle obstawiony i do uciekinierów po prostu strzelano, a tych w klasztorze mordowano przy użyciu siekier, czy innych jeszcze narzędzi. Podkamień podczas II wojny opisany jest w dwóch książkach wydanych w małym nakładzie.
Dwa zdarzenia, które znam z bezpośrednich opowieści : jedna rodzinna i jedna opowiadana mi przez jednego z Kresowiaków.
Było w rejonie, jak wiele, mieszane małżeństwo polsko- ukraińskie. Syn aby się wykazać zabił własną matkę : Bo to Laszka. Ojciec Ukrainiec powiedział do niego. Ty zabiłeś matkę, teraz ja zabiję Ciebie. Syn się prosił: Mówił: tato nie! Ojciec był jednak silniejszy zaciągnął go na pniak i odrąbał mu głowę. Kojarzy nam się tu antyczna tragedia grecka.
Drugie zdarzenie.
Ukraińcy złapali troje Polaków : Matkę, ojca i ich szesnastoletniego syna. Najpierw zamordowali matkę na oczach ojca i syna, ale w jaki sposób! Przerżnęli ją żywcem piłą od brzucha do kręgosłupa. To samo zrobili z ojcem. Jednakże w przypadku syna postąpili inaczej niż zwykle. Dla zabawy puścili go wolno. Jednak po tym nie chciał żyć. Chciał tylko: jedno umrzeć. Zdobył jakąś broń i mścił się, ale tak by zginać. Pokiereszowany był straszliwie od kul na tułowiu, ale śmierć go nie kochała i przeżył. I po wojnie cóż. Po jakimś czasie próbował żyć jak każdy młody człowiek. Idzie z kolegami na kąpielisko, wszyscy się rozbierają a on w podkoszulku. Dopiero powiedział dlaczego taka przyczyna. Nie będę straszył ludzi, mówi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz