Matka Boska Ostrobramska

Matka Boska Ostrobramska

Sprawa Sekielskiego


Kochani i wy bardziej z boku stojący.

Data 10 października była wymieniona w kontekście spodziewanego Prześwietlenia Sumień którego spodziewaliśmy się wcześniej. Przecież Archanioł Michał sugerował, że może być to koło daty Jego Święta, Święta Świętych Archaniołów, zaznaczając, że datę zna Bóg. Skoro nie było Prześwietlenia Sumień ani nie było nic dziesiątego to nie zakładałem, że tu się coś wydarzy.

Trzeba też zauważyć, że to było, to miało być dla mnie. Nie było tutaj klątwy co niektóre osoby z zewnątrz mylą, tylko moja prywatna rzecz, prezent dla mnie. Gdy Pan Jezus to przekazał miałem też wrażenie, że może ze mnie żartuje, znając moją krwiożerczość o której sam mówił. Co do prywatnych zapowiedzi Pan Jezus nieraz czegoś wprost chciał dla mnie a potem zmieniał to. I tak jak mówię (piszę) to należało traktować jako prywatny prezent dla mnie.

W 2018 roku na jesieni, czy jeszcze pod koniec lata Pan Jezus chciał abym chodził na szermierkę, takowej sekcji jednak w Rzeszowie nie było. Wyszło, że mam na nią jeździć do Krakowa. Wtedy nie było mowy o zamieszkaniu również w Krakowie. Nie bardzo się kwapiłem na to jeżdżenie do Krakowa na treningi, do tego jeszcze o później porze, więc nieraz przynammiej musiałby być nocleg. Ale skoro Pan Jezus chciał to już się na to już szykowałem. Nagle ta szkoła szermierki która była w Krakowie otwiera się w Rzeszowie. Więc dał mi ją Pan jezus do Rzeszowa gdy już miałem jeździć do Krakowa. Zacząłem chodzić na treningi, dał Pan Jezus dopust z nogą,odebrał częściowo mozliwość chodzenia na treningi, które specjalnie dla mnie do Rzeszowa sprowadził, potem dał stłuczenie ramienia na nartach i zabrał mi treningi całkowicie. Stłuczenie było z powodu tego iż Pan Jezus chciał abym zjechał ze stoku z którego nie miałem zamiaru zjechać, będąc po kilku godzinach dopiero zjeżdżania na początku sezonu nie dość w formie,  chcąc abym był bardziej brawurowy. Byłem więc bardziej brawurowy jak chciał Pan Jezus i stłukłem ramię. 

Pan Jezus chciał z kolei abym dużo tego sezonu jeździł na nartach, dodatkowo miał być cały tydzień w Zieleńcu ze względu na klimat, a jednak Pan Jezus chcąc tego dla mnie zabrał mi, bo do końca sezonu byłem wyeliminiowany z jazdy na nartach. Stan ramienia poprawił się na tyle w kwietniu, że sądziłem iż załapię się na końcówkę jeszcze sezonu, ale Pan po przyjeździe z Egiptu dał mi dopust zdrowotny inny tak silny, od choroby wewnętrznej, że nie mogłem przez pewien czas zwlec się z łóżka, potem chodziłem z trudem.

Od marca 2019 Pan Jezus zaczął mówić o wprowadzeniu się i do Krakowa, zaś zaraz potem to opóźnił silną niedyspozycją o której piszę. Gdy na początku wakacji poruszałem się już jako tako, choć nie mogłem jeździć na rowerze ponaglał do wynajęcia mieszkania w Krakowie. I rzeczywiście byłem tam można powiedzieć na ostatnią chwilę aby zająć się Wolną Elekcją w tym co miałem się zająć, aby trochę bardziej poznać Kraków, czyli od września. Gdy wprowadzałem się do Krakowa nie było wiadomo, że będzie Wolna Elekcja na Błoniach co stało się za ponad dwa miesiące. Przy tym Pan Jezus wynagrodził to piękną aurą wrześniową i jeszcze bardziej październikową gdzie o dziwo jedzone lody krakowskie, które mi smakowały, a zasadniczo nie przepadam za lodami, w ogóle mi nie szkodziły. Uporczywe przeziebienie, grypa przyszła dopiero w listopadzie, po to aby było mi trochę trudniej przy Wolnej Elekcji.

Wcześniej, na przedwiośniu Pan Jezus w ramach swoich rozmów o filmie chciał dla mnie rajdu po Polsce rowerem elektrycznym, całe trzy miesiące bez powrotu do Rzeszowa choć na jeden dzień, ale zaraz zmienił to i dał chorobę.

Więc Pan Jezus coś mi daje, ale często zmienia to. Czasami zaś jest tak jak obiecał. Czas moich przenosin do Rzeszowa i Krakowa gdy to było niezbedne nie zmienił się, ale jak piszę na wiosnę 2019 nie wiedziałem dlaczego jest to niezbędne a wrzesień był ostatecznym terminem zamieszkania, zresztą podobny był termin zamieszkania w Reszowie, o miesiąc późniejszy.

Gdy Pan Jezus uznał, że dla mnie w lipcu 2017 mają być dwutygodniowe wczasy, już całkowicie bez mojego wkładu finansowego to stało się tak a rzecz była dosłownie w ostatniej chwili. Była połowa środków na sensowne wczasy bez liczenia się z każdą złotówką i miałem już następnego dnia jechać i jest połowa srodków. Pan Jezus powiedział abym się nie martwił te pieniądze już są na koncie. Sprawdziłem, rzeczywiście. Połowa od jednej osoby, zresztą jak pamiętam jednorazowo z jej strony ( ale przecież to więcej niż od kogoś nieraz przez rok, więc nie piszę w sensie, że potem już nie było i to traktuję jako minus. a początki pamięta się szczególnie. Bóg zapłać.).

I wczasy były tak jak było powiedziane przynajmniej dwa tygodnie ale też tu była perturbacja, bo Pan Jezus powiedział, że chce dla mnie przynajmniej dwóch tygodni, ale też ze względu na moje gardło najlepiej trzech, tak jak w sanatorium.

Po dwóch tygodniach gdy nie było wystarczających środków na trzeci tydzień Pan Jezus kazał mi zaczekać w Gdańsku. Dwa tygodnie byłem w Krynicy Morskiej, trzeci tydzień miał być w Świnoujściu. Ostatecznie wyszło, że pieniędzy nie ma. Było tak jednak jak powiedział Pan Jezus, bowiem były one na drugim koncie, którego teraz używam o czym nie wiedziałem i nie pamiętam już czy miałem kartę, ale mogłem pójść do banku, który był w Gdańsku, nawet znałem adres ale jakoś mnie zamroczyło i tego nie zrobiłem. Więc nie były trzy tygodnie, chociaż mogły być, Pan Jezus zadbał o pieniądze, ale o nich nie wiedziałem.

Zostały wydane również na wakacje na tydzień w górach gdzie już zabrałem mamę. Dodam przy okazji, że mama ma swoją emeryturę nie najniższą też i od początku mojego kompletnego utrzymania przez ludzi słuchających Pana Jezusa, natchnienia Bożego, a potem tylko natchnienia wydaje ją całkowicie jak i do teraz i nie odkłada jej.

Zatem widzicie tak to wygląda z rzeczami dla mnie, a tak to traktuję jak zapowiedź prezentu dla mnie, który wynikał z mojej chęci. To tak jakby z tortem. Ktoś mi robi niespodziankę i tortu się nie spodziewam. Albo obwieszczam, że chcę w prezencie dostać tort i go dostaję lub nie. Jest różnica, prawda, pomiędzy tortem niespodzianką a tortem oczekiwanym, a nawet jakby wymuszonym?

Jednakże było powiedziane i jest oczywiste, że służby w takim wypadku nie dopuściłyby do tej informacji, że to stało się dokładnie 10 października. W najlepszym przypadku opóźniłyby datę zgonu o kilka dni, ale to tylko w najlepszym. Nawet data śmierci każda do końca roku sugerowałaby, że ta zapowiedź się sprawdziła, choć nie co do dnia czy miesiąca, ale że rok kończy się więc prawie się sprawdziła.

Sądzę nawet, że gdyby zmarł własną śmiercią to ze względu na film o papieżu opóźniano by tę śmierć i na przykład podano 17 stycznia w dzień judaizmu. Czyż nie pisałem dużo o pewnej śmierci, który to jak wszystko wskazuje fikcyjny żywot publicznej osoby był utrzymywany w przestrzeni publicznej, przy użyciu mediów ( oczywiście nie na żywo), prasy przede wszystkim, około trzy lata? Pisałem.

Więc 10 października i potem gdy nic widocznego nie stało się ze mną ani na swiecie, nie interesowałem się nawet  tym co z Sekielskim wiedząc zresztą, że gdyby umarł to ja śledząc to co jest dla mnie dostępne nie będę o tym wiedział.

Więc nie patrzyłem w jego instagramy czy inne profile społecznościowe ani się tym nie interesowałem. Jednak ostatnio przy innej okazji rozmawiałem z kimś o tym bo ta osoba nawiązała. Nie ona sama, ale ktoś z nią zaprzyjaźniony śledził to dokładnie i zdaniem tej osoby coś tu nie gra. Ja nie sugeruję bo tego nie śledziłem, krótko mi to przedstawiono a ja wolałem patrzeć na „piękne okoliczności przyrody” niż się w to zagłębiać, ale zauważyła tam pewne dziwne rzeczy. Nie chcę czegoś przekręcić z relacji bo już ją trochę mniej pamiętam, ale to co pamiętam była nietypowa absencja a potem jego brat miał pisać w tym sensie, że Sekielski nadal działa, żyje, nadal pracuje. Po co pisać czy sugerować takie rzeczy skoro to ma być oczywiste? Nie było to podane jak rozumiem wprost, ale takie sugerowanie. Miałoby to sens gdyby ta zapowiedź odbił się szerokim echem a wiemy, że czyta to mała trzódka a jednostkowe zasięgi blisko 200 tys. wejść jak było Orędzie z 13 marca 2020, ale na co dzień to przecież o wiele mniej. Więc aluzje wykluczone raczej do przekazu chyba, że naprawdę bardzo poważnie ci ludzie to traktują, poważniej niż czytelnicy prawowiernych stron katolickich, ale nawet gdyby, to nie sądzę, żeby dawali jakieś sugestie, po prostu w tym wypadku wydaje się to niemożliwe.

I tak jak piszę, ktoś kto wnikliwie obserwował media społecznościowe Sakielskiego odnotował dziwne rzeczy aczkolwiek nie bijące po oczach, takie które widać dopiero jak się tem uważnie przyjrzymy. To tyle na ten temat.

Natomiast jakiś czas temu rozmawiałem o tym z Panem Jezusem i powiedział, że gdyby Sekielski umarł 10 października, czyli w sytuacji, że nie ma Prześwietlenia Sumień i ja też nie doznaję ochrony przez przemianę fizyczną a do tego jeszcze byłoby kilka rzeczy związanych z klątwami to nie mógłbym prawie przebywać w Krakowie, musiałbym prawie cały czas w Rzeszowie a co gorsza o Sekielskim nie wiedziałbym bo by to ukryli, czy inne rzeczy też, choć częściowo. Atmosfera by się zagęściła mocno wokół mnie. Jak wiemy jestem chroniony, ale w Krakowie prawie nie mógłbym przebywać i nie wiedziałbym dlaczego to się dzieje bo nie dowiedziałbym się o Sekielskim. Nie byłbym swobodny.

W każdym razie dla mnie lepiej aby on w tej sytuacji żył, bo przyjemność wątpliwa a jestem swobodny, przynajmniej do tej pory.

CP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rozmowa z błogosławioną Ewą, matką wszystkich ludzi. Poniedziałek Wielkanocny (2021)

  Poniedziałek Zmartwychwstania Pańskiego (2021) Rozmowa z błogosławioną Ewą, matką wszystkich ludzi. Około 9.30 - Oto jestem, Krzy...